sobota, 29 maja 2010

Brak tytułu

Mam same genialne pomysły! Skończę 18 lat, zrobię prawo jazdy, kupie z koleżankami hipisowskiego vana, namalujemy na nim kwiatki i pojedziemy na wszystkie możliwe muzyczne festiwale. 
Ale poza tym to chcę już wakacji. Nie mam motywacji do uczenia się, jakiejkolwiek. A w sumie to już ostatni tydzień, potem tylko nicnierobienie. 
Mama jest śmieszna, nawet jak się na mnie denerwuje. I ona o tym doskonale wie;)
Pójdziemy na rurki z kremem?
Kocham.

wtorek, 25 maja 2010

Brak tytułu

I ja naprawdę już się nigdzie nie rusze! Było muzeum, było dużo ciekawych miejsc, było strasznie fajnie.
Są zmiany- KRÓTKIE WŁOSY! Tak, moje zapuszczanie zawsze kończy się u fryzjera więc czemu tym razem miało się udac;)
Zrozumiałam znów kilka rzeczy, jak bardzo Cię nie doceniałam, jak wiele potrafiłeś, jak wiele wiedziałeś!
Pamiętasz, jak kiedyś na kortach zamiast tenisa uczyłeś mnie grac w piłkę nożną? Nawet pamiętam jeden z gorąco oklaskiwanych marcinkowskich meczy, pomimo że nikt mi w to nie wierzy. Pamiętam Twoje wysokie skarpety:)
Kocham Cie bardzo bardzo!

środa, 19 maja 2010

Brak tytułu

Mama znalazła koszulkę, która nadal pachnie:) Lubiłam, uwielbiałam ten zapach.
Byłam dzisiaj u lekarza na Raciborskiej. Pamiętasz, miałeś tam chemioterapię. Wraca do mnie to wszystko, ale radzę sobie. Czasami mam wrażenie, że 'złe mi się śni'. Ale tak nie jest. 
Pamiętam tamtego wychudzonego tatę, który pomimo zakazów odprowadził mnie na autobus, kupił czekoladę i przytulił bardzo mocno. Zastanawiam się, czy wtedy, w listopadzie myślałeś nad śmiercią, czy przeczuwa się coś takiego?

Znów wyjeżdzam, na weekend. Warszawa.
Kocham:)

niedziela, 16 maja 2010

Brak tytułu

Johnny Cash jest niesamowity, tak samo jak siedzenie całą niedziele w domu, słuchanie jego 'Hurt' i patrzenie na ten doprowadzający do nerwicy deszcz.
Przesadziłeś znów. Olałeś mnie, olałeś mamę. Ale kij ze mną, z mamą już przesadzasz!  Zrób coś. Ja wiem, że masz tam cudowne wakacje teraz, hmmm, Madagaskar? A może jednak Bali? Sa kolorowe rybki i rafa? A może jakaś pustynia?
Lubie słuchac o Was. Mama często mi opowiada różne historię. Najbardziej lubie z serii "jak to zrobiłam coś głupiego podpuszczona przez jakiegoś geniusza" ;D
Zatarcie silnika w motorze mnie najbardziej bawi!
Do roboty, koniec wakacji.
Kocham!

czwartek, 13 maja 2010

Brak tytułu

Deszcz w maju to spełnienie moich najskrytszych marzeń, naprawde! A uczenie się biologii wychodzi mi stanowczo najlepiej!
Mama jest chora. Oboje jesteście fajni jeżeli chodzi o chodzenie do lekarzy! Można dostac nerwicy i  bólu nóg(krążenie między pokojami). Sama idę jutro do lekarza, najwyższa pora zresztą. I będę tego pilnowała, zbyt mocno boje się zetknięcia z jakąkolwiek chorobą. 
Tym razem to Daria miała urodziny i to my tym razem robiłysmy niespodziankę;) Udała się bardzo, nigdy nie pomyślałabym, że będe siedziała w sali biologicznej podczas fizyki, jadła lody, rozmawiała z koleżankami i nauczycielką o wszystkim. Strasznie to fajne;-)
Zmobilizuj swoją żonę do wizyty u lekarza. I posłuchaj mnie czasami wieczorem, jak mówie to, czego tutaj nie piszę...
Kocham.

niedziela, 9 maja 2010

Brak tytułu

Tato, dożyłam dnia, kiedy to moja mama w pełni świadomie puściła mnie na koncert. 
Nie będę sie rozwodziła nad moim bólem, nad zmęczeniem i siniakami^^ Było genialnie, pogo w deszczu też było świetne! 
I pewnie załamywałeś się widząc moje upadki, ale to było całkiem smieszne, bo nim się zorientowałam to już byłam na nogach i dalej skakałam;)
Byłam też w teatrze i Mayday to najlepsza sztuka jaką widziałam! Mistrzostwo świata poprostu! Nie było minuty, żebym nie płakała ze śmiechu;) Poszłabym z Tobą do kina, czy gdziekolwiek. 
Kocham bardzo;)

środa, 5 maja 2010

Brak tytułu

Tak, wyjazd udany:)
Mama globtroterka pierwszoligowa, ja niestety leń śmierdzący. No ale bywa!
I jestem z niej znów megamega dumna, bo bawiła się tam świetnie, chodziła na koncerty i wracała do pokoju z uśmiechem na twarzy, takim pełnym radości! Bardzo się z tego cieszę:)
Nigdzie już się z domu nie ruszam, jest mi tu najlepiej na świecie! Kocham swój pokój, kocham gdy za oknem jest tak niesamowicie zielono. 
I jeszcze coś. Jak kiedyś będę miała syna, będzie nazywał się Mariusz. A najlepiej, gdyby miał kręcone, brązowe włosy...
Kocham:*