poniedziałek, 31 grudnia 2012

Byłoby już tego jedzenia. Od wczoraj jestem w Katowicach, żyję na kilku kanapkach, opowiadając mamie, że gotuję sobie obiadki. Nic z tego, świąteczne pyszności w zupełności zawładnęły moim żołądkiem, nie wiedziałam, że można tak dużo zjeśc, z pozoru będąc drobną osobą. Pierogi, barszcze, uszka, sałatki. Frytki dziadka też dwukrotnie zachwyciły. Wszystko, absolutnie wszystko.
Były prezenty, według mnie trafione. Dużo śmiechu, ale to chyba w naszej rodzinie nic nadzwyczajnego. Był odpoczynek, czytanie książek, oglądanie filmów. Był Mikołajczyk w centrum wszechświata, był duży brzuch Ilony i brykający w nim Franek. Bardzo tego potrzebowałam:)

To chyba dzień wielkich podsumowań. Po dłuższych przemyśleniach uznałam, że 2012 niczym szczególnym mnie nie zaskoczył. Oczywiście były cudowne 17 urodziny, były wakacje w Hiszpanii, był długi, deszczowy tydzień nad morzem, był Iggy Pop, było kilka wartych zapamiętania imprez. Jednak, tak jakoś bez szału. Niczego co wywołało moją przeogromną radość albo wielką rozpacz. Nudno, monotonnie, czasami szkolnodepresyjnie, przeważnie weekendoworadośnie.
Mam nadzieję, że 2013 będzie mnie rozpieszczał i zaskakiwał. Zasłużyłam sobie na to niedzielami poświęconymi historii, pobudkami o 7 rano w sobotę, wspieraniem wszystkich dookoła, tłumaczeniem przyjaciołom kobiecej logiki i pożyczaniem notatek. Teraz czas na mnie, na moje problemy, na objaśnianie mi równie skomplikowanej męskiej logiki i spontaniczne niespodzianki prosto od życia. Wierzę, że własnie tak będzie. Tak, dobrze zrozumiałeś. Właśnie otrzymałeś bojowe zadanie i z całych swoich sił postaraj się mu sprostać. Przecież zawsze stawałeś na wysokości zadania!

Postanowień mam kilka. Oczywiście na mojej długiej liście nie mogło zabraknąć niejedzenia po godzinie 18 i systematycznego zaglądania do zeszytów. Poza tym, spróbuję mniej się przejmowac, nie byc na każde zawołanie, unikac depresyjnych egocentryków, więcej się uśmiechac i zawsze szukac tej dobrej strony, nawet w największym liptonie na świecie.

Życzę Ci dużo wytrwałości w zadaniu, jakie przed Tobą postawiłam. Trzymam mocno kciuki, przecież mnie nie zawiedziesz. I dużo szampana dzisiaj, możesz poszalec, mama nie patrzy :)

Kocham Cię.

***

niedziela, 23 grudnia 2012

Od trzech dni odpoczywam. Leżę, czytam już kolejną powieść, przegrywam ze wszystkimi w Song Popa, biję się z Mikołajem i dopakowuję ostatnie prezenty.
Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam taka spokojna. Nie przejmuję się niczym. Nie myślę o tym, jak ciężko będzie zaraz po świętach. Kochanowski pod tym względem nie ma litości, fizyka również.
Przefajne to niemyślenie. Nie było dzisiaj historii, nie było mojego upadku przy Powstaniach Śląskich, nie było rozterek spowodowanych czasownikami nieregularnymi.

Wigilia klasowa dostarczyła mi wyłącznie ciepłych słów oraz ogromnej ilości pozytywnej energii. Wróciłam do domu bardzo uśmiechnięta, tak jak rok temu- z poprawioną samooceną i milionem pomysłów, które po cichu realizuję...
Popołudniowe plotki w Panoramie tylko to wszystko spotęgowały:)

Rozpakowaliśmy dzisiaj kilka prezentów. Nie, nie ciekawość. Praktycznie postanowiliśmy zabrac na wieś tylko prezenty dla pozostałej części rodziny. Mamy z Mikołajem takie same czarnofutrzane czapki! A jutro będziemy pomału zmierzać do dziadków słuchając Pudelsów :)

Tato, bo ja tak bardzo chcę. Tylko sama nie wiem czego. Zupełnie nie wiem. Może Ty wiesz? Ty zawsze wiesz co jest lepsze, jak mama. Co ja bym bez Was zrobiła?

Będziesz obok nas. Najemy się razem pierogów i barszczyku. Razem się pośmiejemy. Złożymy sobie życzenia, podzielimy się opłatkiem. Będziemy. W jakiś sposób będziemy wszyscy razem.

Kocham Cię i tęsknie, bardzo.

***
Wszystkim czytelnikom, tym wytrwałym oraz tym początkującym, przypadkowym chciałam życzyc zdrowych, wesołych i rodzinnych świąt, które napełnią Wasze baterie energią na najbliższy rok :) Wszystkiego co najlepsze!

sobota, 15 grudnia 2012

Tak bardzo nie mogę się wszystkiego doczekać. Choinki, całej rodziny, wigilijnej kolacji, prezentów( kiedy ja pojadę na zakupy?) i jedzenia! Tak bardzo dużo jedzenia. Raz w roku mogę przestać myśleć o rozmiarze spodni i ewentualnej konieczności zakupu nowych, o dwa kilogramy szerszych.
Muszę przeżyć pierwsze trzy dni najbliższego tygodnia, później przestanę myśleć o czymkolwiek. Połażę kilka godzin po sklepach, zapakuję wszystko 'po swojemu'. Strasznie się cieszę, że jedziemy do babci! Nie spędziliśmy tam świąt od 3 lat, a teraz będzie nas więcej o Małego Człowieka (jeszcze)  w brzuchu!

Mikołaj był najpiękniejszym aniołkiem na świecie, swoją lokatą peruką i przepiękną buźką rozkochał w sobie prawie wszystkie moje koleżanki! A brak tremy stanowczo odziedziczył po mnie! No dawno nie byłam taka dumna i wzruszona!!!

Też jesteś pewnie dumny. Nieźle dajemy radę, uparte z nas jednostki. Czasami zastanawiam się jak to możliwe, że wytrzymujemy z naszymi temperamentami pod jednym dachem, ale chyba dzięki nim po kłótni śmiejemy się z naszego uporu i Mikołaja, który powtarza nam co mamy robić, w ten sam niewłaściwy i charakterystyczny dla mnie i mamy sposób. Wszystko zostaje w rodzinie...

A ubrałeś już jakąś choinkę? Kurczę blaszka, bardzo bym z Tobą porozmawiała, a tu ani widu ani słychu jakiejkolwiek odpowiedzi na moje pytania. Co ja mam zrobić? Masz jakieś pomysły? Bo wszystko inaczej, źle i nie tak jak ma być. Czyli normalnie.

Tak mieszkają młodzi artyści w 14 metrach kwadratowych:
Bardzo, bardzo jesteś potrzebny, a Ty nic.
Pachnie cynamonem, taką mama świeczkę kupiła!
Tęsknie i kocham!

środa, 28 listopada 2012

Od rewolucji do bólu głowy. Od sprawdzianu z matematyki do kartkówki z fizyki.
Tyle tego jest, że nie orientuje się w datach i gubię w odliczaniu do świąt. Albo mam jazdy, albo się uczę, albo odsypiam.
Wczoraj lukrowałam z moją przyjaciółką ciasteczka i poczułam gdzieś tam w środku atmosferę, której tak bardzo nie mogę się doczekać. Reklamy w telewizji mnie nie przekonują, ale zielony lukier i złote kuleczki ozdobne już tak. Tak było mi wieczorem słodko, że sobie nie wyobrażasz! :)

W domu rewolucje, ale chyba mama jest bez szans z moim kucharskim beztalenciem i bałaganiarstwem.  Po prostu okruchy w kuchni nie mają dla mnie znaczenia, ja ich nie widzę, nawet w okularach. Spodnie i koszulki na kanapie znajdują się na swoim miejscu. Biedna w sumie, bo nie chce się przyznać, że nie ma szans, tylko gada i się zadręcza tym moim beztalenciem.
Tak to jest, my znosimy rządy autorytarne i brak demokracji, humorki, nerwy albo stresy w pracy i jeszcze takie wielkie plany zmieniania mojej natury! No na co to komu, tylko nerwy się nadszarpuje!

Życie chyba lubi dawać po twarzy. Albo pokazywać na kim tak naprawdę mogę polegać i komu mogę zaufać. Wydaje mi się, że nie ma siły, która mogłaby zniszczyć najdłuższą przyjaźń w życiu, która przetrwała wzloty i upadki, poobdzierane kolana, wchodzenie na drzewa, wspólne wyjazdy i zniszczone piłki do siatkówki. Tak, zabolało mnie to, nawet zabolało mnie zniżanie się do przedszkolnego poziomu, ale tak chyba czasami trzeba.
Moja kolejna porażka, która miała czegoś nauczyć? Mam nadzieję, że nie przygotowałeś za wiele zimnych kubłów z wodą dla mnie. Chyba już wystarczy.

Tego talentu już się nie docenia! A cierpliwość to też niesamowicie trudna sztuka!

Kocham!

niedziela, 11 listopada 2012

Długo zastanawiałam się nad zmianami w moim życiu i podejściu do niego, które zaszły w ciągu ostatnich czterech lat. Zaraz po Twojej śmierci nienawidziłam go, było dla mnie koszmarem pełnym bólu. Stopniowo, z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc poznawałam jego dobre strony, przyjemności, które płyną z jego przeżywania. Przezwyciężyłam depresje, która uderzała z wielką siłą, jak ogromna fala o klif, a później znikała bez słowa.
Przeżyłam wiele niezapomnianych chwil, ale zrobiłam też rzeczy, których żałuje krzywdząc osoby, które kocham. I nie potrafię powiedzieć, dlaczego tak się właśnie działo, ale wiem, że to też było potrzebne. Może zbudowało moje poczucie odpowiedzialności?
Zakochałam się i odkochałam, to chyba też skutek uboczny dojrzewania i wieku nastoletniego. Motyle w brzuchu, wielka radość i wielka klapa.
Przekonałam się, że mam obok siebie cudownych przyjaciół, a w domu, pod jednym dachem i zawsze obok, najlepszą przyjaciółkę- mamę ( która będzie pokutowała za nieudostępnienie mi swojej koszuli, ale niech ma!)
Mam coraz starszego brata, który w mgnieniu oka wyrósł na pięcioletniego terrorystę i największą miłość mojego życia. Wiem, wiem! często się bijemy, mówimy okropne rzeczy i nienawidzimy, ale oddałabym za niego życie.

Co zmieniło się od 12 listopada 2011 roku?
Zaaklimatyzowałam się w szkole, której nienawidzę i która jest winna moim okropnym nerwom. Nauczyłam się hiszpańskiego, ale nadal w bardzo śmieszny dla kolegów sposób mylę słówka. Dużo czasu spędzam w książkach albo robiąc notatki, jeszcze nie wiem w jakim dokładnie celu. Często układam odmienne scenariusze mojej przyszłości i na chwilę obecną nie mam żadnego sensownego, mama ma lepsze :)
Niekiedy nie potrafię uwierzyć, że jesteś w innym wymiarze, pewnie dużo spokojniejszy niż ja tutaj. Wyobrażam sobie Twój powrót z wielkiej wyprawy w pełni świadoma, że tak nie będzie. Kiedyś to ja się do Ciebie przyłącze. Razem wybierzemy się w jakąś podróż i pogadamy. Wierzę, że wtedy odpowiesz mi na wszystkie pytania, których do tej pory zgromadziło się całkiem sporo. Mam nadzieję, że ta "wycieczka" czeka nas za kilkadziesiąt lat. Dobrze mi tu, mimo wszystko.

A co zmieniło się od soboty?
Postanowiłam kiedyś pojechać do Indii, żeby przewartościować wszystko, czego do tej pory się nauczyłam i uwierzyć w to, co tak naprawdę ważne jest w życiu.
Postanowiłam się nie przejmować, nie myśleć za dużo i nie narzekać.
Skończyć z zadręczaniem się bzdurami, które nie są ze mną związane i na które nie mam wpływu.
Postanowiłam pokochać siebie, znowu uwierzyć w swoje możliwości, podbudować samoocenę, otwarcie mówić o tym czego chce i o tym co mi się podoba, a co zupełnie nie.
Postanowiłam ponownie nabrać optymizmu, którego kiedyś miałam w sobie tak dużo.
Postanowiłam wykorzystywać wolny czas najlepiej jak potrafię.
Postanowiłam czerpać jak najwięcej z naszych trzynastu lat.

Bardzo Cię kocham i nie wyobrażasz sobie, jak tęsknie.

***
W ciągu ubiegłego roku:

Stałam się posiadaczką okularów marki nerd, które przyczyniły się do poszerzenia mojego alternatywnego gustu
Razem z mamą i Mikołajem zorganizowaliśmy PRAWDZIWE Święta

Świętowaliśmy 60 urodziny dziadkaA z mamą często uśmiechałyśmy się do zdjęc

Byłam po raz pierwszy na Wyspach Kanaryjskich i próbowałam dogadać się z Hiszpanami

Albo spacerowałam po kamieniach za namową mamy

Poczułam się kibicem, a ' La Furia Roja' wypełniła mnie, gdy Hiszpania wygrała!

Byliśmy nad Morzem Bałtyckim i pomimo brzydkiej pogody, dobrze się bawiłam

Mikołaj dostarczał skrajnych emocji, najczęściej łamiąc wszystkie zasady

Lub jedząc dużo gofrów i bitej śmietany

Wakacje zakończyłam Off Festivalem i koncertami takich legend jak Iggy Pop, Thurstoon Moore i Mazzy Star
***


Przezwyciężyłam depresje, która pojawiała się i znikała, czasami uderzała jak ogromna fala o klif

 

niedziela, 4 listopada 2012

Wróciliśmy wczoraj z Marcinkowa. Bardzo miły wyjazd, dużo śmiechu, dużo pogardy z moich zdolności kucharskich, lub dokładniej mówiąc - ich braku ;)
Wypoczęłam, naładowałam baterie pozytywnymi emocjami i dzisiaj nawet nie mam ochoty krzyczeć na myśl o tym, czego muszę się nauczyć.
W spokoju piszę prace na historie i zaraz zabieram się do nauki na sprawdzian. Mógłby ten stan utrzymywać się do świąt. Zaczynam do nich odliczać. Nie mogę się doczekać wyjazdu na wieś, maratonów z Bridget Jones, choinki i nicnierobienia. To takie miłe <3
Nie odczułam negatywnych uczuć związanych z Dniem Wszystkich Świętych. Wręcz przeciwnie, myślałam o samych miłych chwilach, które razem przeżyliśmy. Wspominałam nasze szatańskie pomysły, knucie za plecami mamy, Queen i Modern Talking, wszystko! Lubię do tego wracać.
Chyba tylko mama to przeżywała, ale robiliśmy wszystko żeby poprawić jej nastrój. I myślę, że nawet nam się to udało! :)
Tęsknie i kocham!

niedziela, 21 października 2012

Ostatnie dwa tygodnie były istnym szaleństwem, lub dokładniej mówiąc- niesamowitą monotonią.
Spałam po kilka godzin, przesiadywałam w szkole przez pół dnia, umierałam ze znudzenia na prawie jazdy, a wieczory i popołudnia spędzałam w książkach lub notatkach. Nawet poprzedni weekend poza jednym miłym popołudniem z przyjaciółkami niewiele różnił się od 'szkolnych' dni.
Jest mi lepiej, zaakceptowałam nadmiar roboty, pogodziłam się z brakiem czasu. W żaden sposób nie mogę tego zmienić, staram się wykorzystywać wolne chwile bawiąc się z Mikołajem lub plotkując z mamą.
Teraz udało mi się złapać kilka głębszych wdechów, odespałam nieprzespane godziny i nadrobiłam zaległości. Obejrzałam film, poczytałam. Nie myślę o najbliższych tygodniach, bo oczywistym jest, że dadzą w kość.
Poprzeczkę muszę postawić trochę niżej, chemik i fizyk ze mnie nie będzie. Może wyrosnę na kogoś innego, równie interesującego?
Mógłbyś powiedzieć coś miłego albo pomilczeć jak dumny tata. Zawsze tak robiłeś, a mimo wszystko wiedziałam, co masz w głowie.
Kocham

niedziela, 7 października 2012

Każdy kolejny sen jest lepszy od poprzedniego. Śnisz mi się wyjątkowo rzadko, ale może dzięki temu udaje mi się wszystko dokładnie zapamiętać.
Tym razem jechaliśmy do Stanów Zjednoczonych, pakowaliśmy się bardzo szybko zaraz po tym, jak wpadłeś do domu z zadyszką i biletami. Później jechaliśmy autem na lotnisko, a Ty nie odpowiedziałeś na ani jedno moje pytanie, milczałeś, pewnie potwierdzając. Rozumiem to w sposób symboliczny:)
Ciągle wierzę, że to Ty decydujesz o moim losie, sukcesach, porażkach oraz szczęściu, którego mam dużo więcej niż rozumu.
Może to dlatego nie przestaje myśleć, że jestem dla Ciebie najważniejsza i że często mi pomagasz, tak jak kiedyś ratowałeś mnie przed szlabanami i kłótniami z mamą. Dobrze jest czuć, że jesteś gdzieś tu obok, w jakiś sposób.
Mam nadzieję, że ułożyłeś dla mnie fajną przyszłość. Czuj się za nią odpowiedzialny! :)
Zaakceptowałam tę monotonie. Tygodnie w stresie szybko mijają, weekendy podczas których chcę zrobic jak najwięcej kończą się jeszcze szybciej.
Znowu bardzo za Tobą tęsknię.
Kocham.

niedziela, 23 września 2012

Siedzę w tym wszystkim od rana, geografia i historia na zmianę, a i tak sterta zeszytów z zadaniem jeszcze czeka. Nie mam ani siły, ani ochoty, ale rozwiązania innego niż mobilizacja i liczenie dni do następnego weekendu niestety nie widzę.
Znowu marudzę, chyba ostatnio tylko to dobrze mi idzie...  No dobra, dostałam 4 z matematyki i poczułam się co najmniej jak Elżbieta II podczas koronacji ;)
Zapisałam się na jogę. W czwartek byłam po raz drugi i pozytywny wpływ tych 90 minut ćwiczeń i oddechów jest niezwykły. Poczułam wewnętrzny spokój, myśli swobodnie przepływały przez mój umysł, niepoddawane żadnej analizie, zmęczenie i ból mięśni były przyjemne, najbardziej gdy na sam koniec byłam świadoma każdego centymetra mojego ciała.
Mam cichą nadzieję, że czwartkowe wieczory pomogą mi zachować dystans do rzeczywistości i opanują nerwy, które wbrew wszystkiemu czasami biorą górę...
Aż żałuję, ze nie wpadłam na ten pomysł rok temu.
Byłam w piątek na premierze 'Jesteś Bogiem' w kinie. Film wywarł na mnie ogromne wrażenie, porównywalne do emocji związanych z obejrzeniem 'Róży'. Myślę, że też byłbyś zachwycony. Ta historia jest uniwersalna na swój sposób, a Ty na pewno znalazłbyś w niej podobieństwa do Twojego życia.
Zapisałam się na prawo jazdy! Od jutra zaczynam, jestem przerażona. Wszyscy mówią, że sobie poradzę i mam nadzieje, że rzeczywiście tak będzie, ale zupełnie sobie tego nie umiem wyobrazić. Kolejny duży krok w kierunku przeciwnym do dzieciństwa.
To może dla równowagi zagramy w jakieś warcaby? Dawno nie przegrałam, będzie kilka długich lat.
Kocham.

środa, 12 września 2012

Urwanie głowy. Siedzę w szkole praktycznie codziennie po 8 godzin, wracam nieżywa. Ale przywyknę do tego, chyba nie mam wyjścia. Jeszcze trochę zrozumienia i będzie dobrze! 
Chociaż, już odczuwam negatywny wpływ Konopy- więcej pryszczy i pierwsze jesienne przeziębienie.
Przetrwałam remont, nasz pokój jest cudowny. Każdy jest. Ale nasz szczególnie :) Na ścianie dzisiaj wieczorem zawisła stara rama ze zdjęciami, tak jak zawsze chciałam! 
Jednak mam nadzieję, że mama nie zamierza niczego zmieniać przez najbliższe 3 lata! Nerwy były, a jak!!
Szalałbyś z młotkiem i gwoździami, hmm?
Kocham

niedziela, 2 września 2012

Wakacje były cudowne. Jak co roku czuję, że nie wykorzystałam w pełni tego czasu, ale nadrobiłam książkowe i filmowe zaległości, przyswoiłam miliony zbędnych kalorii, które bez skrępowania czaiły się na mnie nad morzem oraz spędziłam dużo czasu z Mikołajem. Pracowałam, więc chyba paru rzeczy się nauczyłam, zdobyłam jakieś nowe doświadczenia.
Skakałam na koncercie żywej legendy, wywalczyłam kilka nowych autografów.  Byłam u dziadków, kąpałam się na Mostkach po raz pierwszy od ładnych paru lat.  Dobrze mi było.
Znowu się boje początku roku, większej ilości godzin lekcyjnych, zmian i hiszpańskiego. Ale przecież dam radę, zawsze daję!
Kocham mocno!

środa, 22 sierpnia 2012

Wcale nie myślę o tym, że zostały tylko dwa tygodnie spokoju. Nawet nie zaczęłam myślec o kupowaniu podręczników, jedynie jakieś zeszyty niecierpliwie czekają na swój czas. Nie chce mi się po prostu o tym myślec, zupełnie. Obecny stan umysłu jest idealny i nie wierze, że w połowie września będzie choć w połowie tak pozytywny.
Czytam kolejne książki i nie wyobrażam sobie zmiany mojego wakacyjnego trybu życia.
Jutro wyjeżdżamy na Marcinków. Dużo różnych sytuacji i historii składa się na radośc z tych kilku dni spędzonych 200 kilometrów od Katowic. No i dawno mnie tam nie było, ostatnio chyba na początku maja. Niech będzie miło, okej?
Mikołaj jak dorośnie zostanie muzykiem i będzie grał duże koncerty. Tak ostatnio powiedział, a ja uznałam jego pomysł za mój pierwszy prawdziwy sukces wychowawczy. Może jednak czegoś go nauczyłam? :)
Kocham!

wtorek, 7 sierpnia 2012

Off był niesamowity! Nie tylko koncerty i muzyka, ale również atmosfera, ludzie, rzesza hipsterów, obrzydliwe hot dogi i spódnica na koncercie Iggy'ego Popa dostarczyły mi ogromnej mieszanki przeróżnych uczuć :)
Najlepszy koncert? Iggy and The Stooges! Przez ponad godzinę nie potrafiłam do końca uwierzyć, w to co on wyprawiał na scenie. Skakał, tańczył, krzyczał, nawiązywał kontakt z publicznością. Po raz pierwszy w życiu poczułam pełną wolność na koncercie, krzyczałam 'I wanna be your dog!' i usłyszałam oryginalną wersję słynnego Passengera. Zdecydowanie jeden z najlepszych koncertów, na których do tej pory byłam.
Powalił mnie również Thurston Moore, który także na swój sposób jest już legendarny. Ma cudowny głos, a to co wyprawiał z gitarą jest chyba niemożliwe do opisania. Zagrał mocne kawałki, bez smęcenia:)
Metronomy roztańczyło, Chromatics jeszcze bardziej rozkochali dając autografy i przytulając mnie po koncercie, Mikołaj Trzaska grający 'Różę' wycisnął sporo łez, Death in Vegas pomimo deszczu rozbudziło.
I jeszcze pan Stasiuk, na autografie napisał mi wszystkiego najlepszego.
Powinnam przestać szperać w internecie, czytać i słuchać. Jednak ciągle to wszystko we mnie siedzi, a Iggy spogląda na mnie z plakatu wiszącego nad biurkiem i tylko zachęca do oglądania nagrań z jego koncertów sprzed 30 lat.
Też Ci się to podobało, prawda? Na sto procent musiało. Wracamy za rok?
Kocham mocno!

wtorek, 31 lipca 2012

Wcale się w Katowicach nie nudzę. Twój syn jest pierwszym organizatorem rozrywek, dostarcza nerwów i śmiechu w niesamowitych ilościach :) Wydaje mi się, że jak tak dalej pójdzie, to za 10 lat będę tak cierpliwa jak Ty!
Byłam dzisiaj na basenie, po trzydniowym maratonie w pracy wygrzałam się na słońcu, chociaż trafniejszym określeniem byłoby 'spaliłam się na czerwono' oraz popływałam. Moja szkoła niestety zabiła we mnie całą radość, którą kiedyś czerpałam z przebywania w wodzie. Może za 3 lata mi przejdzie. Trochę śmiechu też było, tak dla odmiany ;) Skakałam nawet na główkę, ale nic dobrego z tego nie wyszło, bo ciało bolało, a i strój kąpielowy trochę spadł. Bezsprzecznie byłeś najlepszy!
Szybko zapomniałyśmy z mamą o tygodniu nad morzem, ona wpadła w wir pracy, ja właściwie ciągle jestem w innym miejscu, ale wyjątkowo to lubię. Chyba kiedyś tak będę żyła- szybko, w różnych miejscach. Chciałabym bardzo!
W piątek zaczyna się Off Festival. Nie mogę się doczekać, w sobotę będę skakała na koncercie The Stooges. Mam nadzieję, że poczuję punkrockową atmosferę lat 70' i z uśmiechem na twarzy zaśpiewam Passengera z Iggym Popem i tysiącami innych ludzi :)
Może też to poczujesz?
Kocham bardzo! :)
  Bardzo odpoczęłam w środku miasta :)




czwartek, 19 lipca 2012

Bałtyk był cudowny! Pogoda niestety nam nie dopisała, ale mimo wszystko wykorzystaliśmy ten tydzień w stu procentach. Trochę plażowaliśmy, buzie się opaliły. Zjedliśmy dziesiątki gofrów i lodów, a mama gotowała najlepsze obiady na świecie. Mniej boję się pająków, bo były wszędzie. Robią na mnie wrażenie wyłącznie te wielkości ręki albo spacerujące po plecach.
Niebo nad morzem w nocy jest chyba moim ulubionym wspomnieniem. Szukanie Małego Wozu również!
Mikołaj był w swoim żywiole. Pływał jak szalony, tarzał się w piasku, niczego się nie bał. Miał ogromny nadmiar energii, której nikt z nas nie był w stanie ogarnąć. Biegał, szalał, skakał. Ale uśmiech, który pojawiał się na jego twarzy jest jego najpiękniejszym uśmiechem!
Mama naładowała baterie. Też uśmiech z twarzy nie schodził. Uwielbiam, gdy ma taki nastrój ;)
Ty też byłbyś najszczęśliwszy na świecie. Nie chcę sobie nawet wyobrażać jak cudownie byłoby nam z Tobą, bo każda taka myśl kończy się potokiem łez.
Kocham najmocniej.


 
 
   WYGRAŁAM!!!


 
 
  

czwartek, 5 lipca 2012

Niesamowicie mi dobrze. Ten spokój, brak nerwów i zupełne wyłączenie są najlepsze na świecie, niezaprzeczalnie. 
Niczym się nie przejmuje, postanowiłam nie myslec o szkole przez najbliższe dwa miesiące. Na złe mi to nie wyjdzie :)
Odliczam dni do niedzielnego wyjazdu nad morze. Jedzie z nami moja przyjaciółka, przez dwa tygodnie będziemy spały w namiocie, plotkowały, czytały, komentowały i przegadywały noce. Nie mogę się doczekac. Bardzo potrzebuje nadmorskiego powietrza, gofrów z bitą śmietaną oraz niskiej temperatury wody :)
Przyjechała do nas Ilona na ten tydzień. Spacerujemy, jemy dużo słodyczy i z całych sił wmawiamy sobie, że nie przytyjemy.  Pogoda dopisuje, chociaż ostatnio zmokłam jak nigdy...
Kocham Cię strasznie.

sobota, 23 czerwca 2012

Dobrze byłoby dzisiaj wyjść na pizze, na koncert, na lody do Dłucika, na spacer, na tenisa. Chciałabym zrobić niespodziankę, kupić jakiś niepowtarzalny prezent. Może razem z Mikołajem zaskoczylibyśmy Cię?
Wszystkiego najlepszego, bez względu na to, że kolejny Dzień Ojca jest kolejnym dniem bez Ojca, którego cholernie potrzebuje przez cały czas. Nie ma znaczenia ile takich Dni będzie, jest tak samo. Zmieniają się tylko słowa, uczucia ukrywają się coraz głębiej, identyczne z tymi sprzed niespełna czterech lat. Może to dzięki tym schowanym emocjom jestem silna?

Właściwie mam już wakacje. Spędzam popołudnia ze znajomymi, oglądam dużo filmów- do łask wrócił Almodóvar, kino hiszpańskie chyba jest moim ulubionym. Pokochałam także Monty Pythona i czytam izraelskie opowiadania Kereta. Niczym się nie stresuje, pełen spokój, żadnego napięcia. Uwielbiam ten stan umysłu. Czasami chciałabym się wyspać, ale z Mikołajem nie ma na to najmniejszych szans, pobudka o 7 rano najpóźniej <3 No i jeszcze mama, wyraźnie uzależniona od porannego wiszenia na telefonie. Wielka miłość!

Kocham Cię bardzo.

czwartek, 14 czerwca 2012

Odkryłam w sobie kibica, dumną Polkę i wolę zwycięstwa. Krzyczenie podczas meczy Polaków równie niezwykłe :)
Ostatnio nawet mama skakała, widok niemożliwy do opisania, płakałam ze śmiechu!
Pokochałam Mrożka po obejrzeniu 'Kontraktu' w Teatrze Śląskim ( tak na marginesie, znowu wygrałam bilety! ).
Staram się nie dać końcoworocznej nerwicy, kłótniom i deszczowemu nastrojowi, który podobno już jutro ma ustąpić... Mam nadzieję, że tak będzie.
Z Mikołajem? Wojna, kłótnia, przepraszanie, znowu wojna, jakieś samochody i rysowanie. Standardowo miłość, na nasz sposób :)
Kibicujesz ze mną w sobotę? A może jakiś zakład? Kiedyś wygrałam, stawiając na Niemców! :)
Kocham!


  Tak było we wtorek :)

  A takie dzieła to coraz częstsza sprawa :)

środa, 6 czerwca 2012

Przeżyłam ostatni Dzień Dziecka w swoim życiu, strasznie smutna sprawa. Wszystko bardzo szybko się dzieje. W sumie są plusy tego tempa, wakacje za trzy tygodnie. Nie mogę się doczekac. Muszę to jakoś przetrwać, przewegetowac, przefotosyntezowac. Później będzie tylko i wyłącznie cudownie.
Mikołaj znowu wygląda jak mała beczka, ja nie wiem co z tymi babciami jest. Tylko jedzenie i jedzenie, a później wielka masakra. Dosłownie i w przenośni.
Uwielbiam drugą młodość mamy, jest rewelacyjna. Zarówno młodość, jak i mama :)
Dostałam koszulkę do kibicowania! Niekoniecznie Polsce, bo Espania jest na niej napisane. Ale, mam coś z piłkarza, widzisz? :)
Kocham!

niedziela, 27 maja 2012

Ale jestem znowu poobijana. Bogatsza o jakieś milion siniaków, nie wspomnę tradycyjnie prawie połamanych żebrach. Juwenalia dobiegły końca, bawiłam się jak zwykle świetnie :)Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie Coma, za którą w zasadzie nie przepadam.
Znowu mała szkoła życia, albo szkoła zaufania... Trochę to wszystko rozczarowujące i przykre, z mojego punktu widzenia. Jestem bogatsza o kolejne doświadczenia.
Wczoraj zaczęłam pracować, w restauracji. Po raz pierwszy w moim życiu sama zarobiłam pieniądze. Niełatwo jest się w tym wszystkim połapać, ale chyba daję radę! Jestem z siebie strasznie dumna, wczoraj czułam się jak absolutnie dorosła, niezależna kobieta. Bardzo pozytywne uczucie :)
Mama przechodzi drugą młodość, jestem pod wrażeniem... ;) Mikołaj został fanem piłki nożnej. Kto wie, może za niedługo pogramy!
Kocham!

wtorek, 15 maja 2012

Brak tytułu

Wróciłyśmy, całe i murzyńskie ;)
Fuerteventura jest przecudowna! Idealna do nicnierobienia, leżenia na leżaku, pływania w basenie i oceanie oraz całkowitego wyłączenia. Było bardzo dużo śmiechu, mama strasznie się wyluzowała :) Ciągle sobie z siebie żartowałyśmy, jadłyśmy ośmiodaniowe obiady i piętnastodaniowe desery, mniej więcej. Teraz boimy się wejść na wagę!
W hotelu, jak i w okolicy było bardzo dużo przeróżnych zwierząt, papug, wiewiórek kanaryjskich, kotów, jeży i pawi. Mama zakochała się w wiewiórkach, radość na ich widok była przeogromna!
Mówienie po hiszpańsku jest niesamowite! Każde poprawnie złożone zdanie sprawiało, że czułam się jak mistrz świata:) Hiszpanie także okazali się bardzo sympatyczni:)
Jestem zachwycona wyjazdem, mama chyba też. Ba, na stówkę też! :):):)
Zamarzam od rana, ale mimo wszystko pozytywnie nastawiam się na nadrabianie zaległości. Wszystko się zrobi, będą filmy pod chmurką, juwenalia, a później czerwiec i spokój. Nie mogę się doczekac!
Uśmiałeś się z nas trochę? Mam nadzieję, że tak:)

  
  
  
  
  
  Ulubieniec mamy ;)
  
Kocham przemocno!

środa, 2 maja 2012

Brak tytułu

Cudna majówka. Pogoda mnie rozpieszcza, spacery, ogniska, czytanie książek, oglądanie filmów. Po tygodniu badań wyników i stresu nicnierobienie i fotosyntezowanie są jak najbardziej wskazane :)
Uwielbiam taki spokój, ciszę w domu oraz wiersze Świetlickiego, które ostatnio stały się nieodłączną częścią zawartości mojej torebki i wyobraźni. Jest idealnie, jak tak jest.
Mama chyba zaczyna zdrowiec, pomału niekończące się grypsko odpuszcza.
Jedziemy jutro do babci, w niedziele lecimy na Fuerteventurę. Nie mogę się doczekac wszystkiego. Wyspy, ludzi, kultury, hiszpańskiego. To takie małe wyzwanie :)
Tam wiesz, rób tak żeby było dobrze i bezpiecznie.
Kocham!

sobota, 21 kwietnia 2012

Brak tytułu

Jeszcze tylko dwa tygodnie i uciekamy wypoczywać. Tydzień leżenia na słońcu, kąpania w basenie, opalania i czytania książek jest nam strasznie potrzebny. Mamie najbardziej na świecie.
W szkole jeszcze spoko. Od poniedziałku zacznie się badanie wyników, którym straszą nas od początku roku. Jakoś to będzie, trochę powtarzam, trochę się przygotowuje. Po ostatnim szkolnym załamaniu mniej się spinam, wychodzi mi na zdrowie. I jaka wyluzowana jestem!  Same plusy, jeszcze delta mi wychodzi! :)
Wczoraj były urodziny mojej przyjaciółki, znowu organizowałyśmy niespodzianki. Strasznie to lubię, dużo śmiechu i zabawy.
A dzisiaj spacerowaliśmy się z Mikolajczykiem i tańczyliśmy na chodniku, istne szaleństwo! :)
Tęsknie strasznie.
Kocham


  

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Brak tytułu

Jak zwykle świąteczne, błogie lenistwo zleciało w mgnieniu oka :(
Znowu było nam bardzo dobrze i wesoło. Co prawda ja wczoraj chorowałam i cały dzień przeleżałam na kanapie z gorączką... Ale mimo wszystko strasznie się uśmiałyśmy z tańczącego Mikołaja ( jest naprawdę rewelacyjnym tancerzem!!!) i obejrzałyśmy kilka fajnych filmów.
Mama jak zwykle powaliła mnie świątecznym jedzeniem, mogłabym jeść jej sałatki bez końca.
Już jutro zacznę wykorzystywać całą pozytywną energię, którą udało mi się zgromadzić przez te dwa dni. Konopa nigdy nie odpuszcza.
Cudownie byś się czuł w takiej atmosferze.
Kocham


niedziela, 1 kwietnia 2012

Brak tytułu

Byłam na weekend w Krakowie :) Po 3 dniach niesamowitego lenistwa sobota i niedziela zleciały niewiadomo kiedy.
Poznałam strasznie dużo ludzi, kilka nowych miejsc. Najbardziej cieszę się z autografu Świetlickiego, który zawisł obok Maleńczuka i Smolika. Pogoda niestety starała się wszystko zepsuć, ale nie dałam się! :) Bulbozałrzy kaptur po raz kolejny okazał się niezawodny. Jestem strasznie zmęczona, a przede mną koszmarny tydzień. Znowu trzeba to przetrwać, tak dla odmiany...
Brakowało mi tego hałasu, zamieszania, kłócenia z Mikołajem i jego opowieści. Są niezastąpione...
Kocham!

sobota, 24 marca 2012

Brak tytułu

Dawno mnie tu nie było, jak zwykle dużo się działo.
Chyba najbardziej się działo w tym tygodniu, ponieważ JA, mistrzyni matematyki, ogromna wielbicielka liczby Pi i umysł ścisły prowadziłam wraz z moim kolegą Międzyszkolną Sesję Matematyczną! Sporo pracy przy tym wszystkim było, ale wydaje mi się, że wyszło całkiem fajnie :) Tak też od innych słyszałam :) Moja samoocena jak zwykle wzrosła...
Byliśmy klasowo na Tygodniu Kina Hiszpańskiego, obejrzeliśmy 'Czarny Chleb'. Wyszliśmy z kina oczywiście w specyficznych nastrojach, kolejny film nie okazał się przyjemnym.

Strasznie mi tego wszystkiego brakuje. Tego, że ja, moje pasje i zainteresowania, moje zdanie i wszystko co związane ze mną było dla Ciebie bez względu na wszystko najważniejsze. Może to jest egoistyczne z mojej strony, nawet na pewno. Ale brakuje mi tego.
Robię bardzo dużo i bardzo się staram. Doskonale wiem, że Ty to widzisz i że jesteś ze mnie dumny. 
Wiosna na całego i sobotnie porządki, pograj w tenisa.
Kocham!


 
I tak podobno przez najbliższe trzy lata... :)

niedziela, 11 marca 2012

Brak tytułu

Gdybyś był, byłoby 42.
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO.
Mam nadzieję, że gdzieś na górze masz niezłą imprezę... :)
Kocham Mocno.

sobota, 10 marca 2012

Brak tytułu

Po raz pierwszy od dawna spędzam cały weekend w domu ;) Odpoczywam, oglądam filmy. Naukę jak zwykle zostawiłam na niedzielę, no ale trudno. Jakoś to przetrwam, trzeba.
Zaczęłam regularnie biegać, a dzisiaj pobiłam kolejny rekord- 4 KILOMETRY! I za każdym razem jestem z siebie cholernie dumna! :) Do tego wiosnę czuć w powietrzu, wszystko idealnie!!
Byłyśmy z mamą w kinie na Żelaznej Damie.Może mama nie jest działaczką polityczną, może nie zrewolucjonizowała Wielkiej Brytanii...  ale ja tam widzę ogromne podobieństwo ;)
Tęsknie bardzo za Tobą.
Kocham.

sobota, 3 marca 2012

Brak tytułu

Ciężki tydzień na szczęście już za mną. Milion sprawdzianów, które 'nagle' zebrały się w jednym tygodniu niesamowicie mnie wykończyły.
Mikołaj zachowuje się jak starszy brat. Zabija hasłami i pytaniami. Poważnie, brak słów i godnej odpowiedzi. W gadce będzie równie dobry jak jego Siostra, bo siostra jest dobra po Matce:)
Byłyśmy dzisiaj w kinie, na Róży. Usiadłam sobie sama, jednak to nie był najlepszy pomysł. Jestem wbita w ziemię, ale i zachwycona. Chyba Kocham Kino. Na pewno Kocham.
Ciebie też bardzo Kocham.



środa, 22 lutego 2012

Brak tytułu

Odjazdy były rewelacyjne! Spadłam z fali na koncercie Acid Drinkers, którzy niesamowicie zagrali Another Brick in the Wall, nie mogłam przestać krzyczeć na Hey, bo Nosowska zaśpiewała większość  moich ulubionych piosenek.Pidżama Porno z kolei doprowadziła do łez na bisach. Ogromna ilość pozytywnej energii oraz siniaków, których za nic bym nie oddała <3
Mikołaj czuje się już na tyle dobrze, żeby się ze mną bić i kłócić, wszystko wróciło do normy.
Mama też w bardzo pozytywnym nastroju, przypuszczalnie dlatego, że kupiła sobie nowe buty. Chyba nie znam kobiety, której nie poprawiłoby to nastroju.
A mój nastrój? Też dobry, znowu mam dużo pomysłów, wszystko nabrało mojego ulubionego, bardzo szybkiego tempa.
Pogoda również pozytywnie nastraja, znowu postanowiłam biegać. Ciekawe kiedy zacznę, może gdy zupełnie zniknie śnieg?
Tęsknisz za mną?
Kocham Cię!



środa, 15 lutego 2012

Brak tytułu

MIKOŁAJ JEST NAJWIĘKSZYM ZUCHEM I RYCERZEM BABCI NA ŚWIECIE ;)
Miał w poniedziałek wycinane migdałki i pomimo przeogromnego bólu ani razu się nie poskarżył! Twardy jest po siostrze, bo siostra jest twarda po tacie.
Tydzień dłuży się w nieskończoność, zawsze tak jest gdy nie mogę doczekac się koncertu! Tym razem Odjazdy z Pidżamą Porno na czele. Odbije sobie nerwy wywołane sypiającą w moim pokoju mamą... ;) Nie dośc, że jest lokatorem w tych kilkunastu metrach kwadratowych to mnie jeszcze ustawia, wyobrażasz to sobie?
No ale, trzeba to przetrwac. Trzeba też przetrwac przyszły tydzień, dawno takiego wesolutkiego nie miałam...!
Zbijaj piątkę z Mikołajem!
Kocham!


poniedziałek, 6 lutego 2012

Brak tytułu

I znowu jestem w Katowicach. Szare, brzydkie, okropne. Strasznie tego miasta nie lubię.
Kielce były bardzo miłe, odpoczęłam, byłyśmy z Iloną na koncercie, na salsie również byłyśmy ;) Wyprzedaże również obskoczyłyśmy, jakby inaczej?
Marcinków również bardzo pozytywnie, wyjątkowo zabawnie i rodzinnie. Teraz tylko czekam na pierwsze spacery dziadków z kijkami ;)
Wypoczęłam przez ten tydzień, teraz powinnam zabrać się do nauki ( jak ja kocham ferie ) ale szczególnie mi się nie chce. Może od jutra, albo chociaż od środy?
Obiecaj, że nic się nie wydarzy. Cholernie proszę.
Kocham Cię Najmocniej.


 
 
 
  

niedziela, 22 stycznia 2012

Brak tytułu

Urodziny zawsze są cudowne :)
Wczoraj moje przyjaciółki zrobiły mi niespodziewany nalot na dom z tortem, prezentami, dużą dawką dobrego humoru oraz śmiechu :) Dostałam 'maszynę do czekolady', dużo decoupage i różne drobiazgi :)
A wieczorem zjadłam kolejny tort, tym razem wujek zrobił nalot ;) Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, miło :)
Do ferii jeszcze tylko 4 dni, bo w piątek już wyjeżdżamy :) A na Marcinkowie? POTRÓJNE URODZINY!!!!
Znowu nie mogę się doczekać :)
Jak spędzilibyśmy wczorajszy dzień gdybyś był? Byłoby coś nowego, niespodziewanego? Strasznie za Tobą tęsknię.

KOCHAM BARDZO MOCNO!!!


niedziela, 15 stycznia 2012

Brak tytułu

TWOJA RODZINA NIE JEST NORMALNA...
Spędziliśmy cały weekend na szerokopojętym wygłupianiu, śmianiu, siłowaniu z Mikołajem oraz walczeniu z brakiem jakiejkolwiek dyscypliny. Tak, Twój syn robi co mu się podoba, a my jesteśmy tak twarde, że zamiast coś zrobic, umieramy ze śmiechu.
Uwaga, spięłam się dzisiaj i poświęciłam większość dnia na naukę. Tak, postanowienia noworoczne...
Nigdy nic z nich nie wychodzi, ale niech będzie, że się staram! :)
Masz jakieś? Może mniej czekolady?
Ograniczenie czekolady w moim przypadku rownież nie byłoby złe.
Mama najwyraźniej postanowiła mieć więcej cierpliwości... :)
Nie mogę doczekać się Marcinkowa, a jedziemy już za dwa tygodnie!!! Będziemy świętować moje urodziny, urodziny mamy i okrągłą sześćdziesiątkę dziadka :)
A później pojadę do Kielc.
Śniegu mamy po pachy, chcesz może troszkę? Chętnie oddam.
Ach, no i rozumiem że jedziemy w wakacje do Hiszpanii i do Nowego Jorku? :>
Kocham Cię Bardzo!





niedziela, 8 stycznia 2012

Brak tytułu

Byłam dzisiaj wolontariuszką i zbierałam pieniądze dla WOŚPU :) Chyba najcudowniejsze są małe dzieci wrzucające ledwo mieszczące się im w dłoniach drobniaki i czekające na czerwone serduszko :)
Dawno nie naładowałam się pozytywną energią od tak naprawdę obcych mi ludzi. Nóg nie czuję, ale to nie jest ważne!
Ciekawa jestem co dzisiaj byś zrobił? Pewnie byś mnie mocno przytulił, bo czasami nie wiedziałeś co powiedzieć. Twoje zmieszanie było na swój sposób urocze, specyficzne :)
Znowu zmiany, znowu coś zamykam za sobą. I pewnie coś nowego przede mną...
Kocham Cię strasznie!