niedziela, 27 maja 2012

Ale jestem znowu poobijana. Bogatsza o jakieś milion siniaków, nie wspomnę tradycyjnie prawie połamanych żebrach. Juwenalia dobiegły końca, bawiłam się jak zwykle świetnie :)Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie Coma, za którą w zasadzie nie przepadam.
Znowu mała szkoła życia, albo szkoła zaufania... Trochę to wszystko rozczarowujące i przykre, z mojego punktu widzenia. Jestem bogatsza o kolejne doświadczenia.
Wczoraj zaczęłam pracować, w restauracji. Po raz pierwszy w moim życiu sama zarobiłam pieniądze. Niełatwo jest się w tym wszystkim połapać, ale chyba daję radę! Jestem z siebie strasznie dumna, wczoraj czułam się jak absolutnie dorosła, niezależna kobieta. Bardzo pozytywne uczucie :)
Mama przechodzi drugą młodość, jestem pod wrażeniem... ;) Mikołaj został fanem piłki nożnej. Kto wie, może za niedługo pogramy!
Kocham!

wtorek, 15 maja 2012

Brak tytułu

Wróciłyśmy, całe i murzyńskie ;)
Fuerteventura jest przecudowna! Idealna do nicnierobienia, leżenia na leżaku, pływania w basenie i oceanie oraz całkowitego wyłączenia. Było bardzo dużo śmiechu, mama strasznie się wyluzowała :) Ciągle sobie z siebie żartowałyśmy, jadłyśmy ośmiodaniowe obiady i piętnastodaniowe desery, mniej więcej. Teraz boimy się wejść na wagę!
W hotelu, jak i w okolicy było bardzo dużo przeróżnych zwierząt, papug, wiewiórek kanaryjskich, kotów, jeży i pawi. Mama zakochała się w wiewiórkach, radość na ich widok była przeogromna!
Mówienie po hiszpańsku jest niesamowite! Każde poprawnie złożone zdanie sprawiało, że czułam się jak mistrz świata:) Hiszpanie także okazali się bardzo sympatyczni:)
Jestem zachwycona wyjazdem, mama chyba też. Ba, na stówkę też! :):):)
Zamarzam od rana, ale mimo wszystko pozytywnie nastawiam się na nadrabianie zaległości. Wszystko się zrobi, będą filmy pod chmurką, juwenalia, a później czerwiec i spokój. Nie mogę się doczekac!
Uśmiałeś się z nas trochę? Mam nadzieję, że tak:)

  
  
  
  
  
  Ulubieniec mamy ;)
  
Kocham przemocno!

środa, 2 maja 2012

Brak tytułu

Cudna majówka. Pogoda mnie rozpieszcza, spacery, ogniska, czytanie książek, oglądanie filmów. Po tygodniu badań wyników i stresu nicnierobienie i fotosyntezowanie są jak najbardziej wskazane :)
Uwielbiam taki spokój, ciszę w domu oraz wiersze Świetlickiego, które ostatnio stały się nieodłączną częścią zawartości mojej torebki i wyobraźni. Jest idealnie, jak tak jest.
Mama chyba zaczyna zdrowiec, pomału niekończące się grypsko odpuszcza.
Jedziemy jutro do babci, w niedziele lecimy na Fuerteventurę. Nie mogę się doczekac wszystkiego. Wyspy, ludzi, kultury, hiszpańskiego. To takie małe wyzwanie :)
Tam wiesz, rób tak żeby było dobrze i bezpiecznie.
Kocham!