niedziela, 12 października 2014

Co u mnie? Chciałabym, żeby już było po.

Czuje się, jakby minęło co najmniej pół roku od wakacji. Mam w głowie środek zimy, wielkie zaspy, ciepły szalik i poranne korki w przepełnionym 37. I to nie jest dobry stan umysłu, to jest ten stan, którego tak jak zimy nienawidzę, i od którego nie umiem się uwolnić. W tym roku szybko poszło, sprawnie.
Tak. Bardzo się boje. Nie mam czasu na nic, nie umiem się zorganizować, nie umiem odpoczywać, sny też mam coraz częściej okropne.
Denerwuje się, codziennie. Koło się zamyka. Za dużo myślę, analizuję, rezygnuję z wielu rzeczy, trochę też odpuszczam. I nadal nie mam w tym wszystkim nic dla mnie i tylko mnie. Jest tak już parę lat, nie bez przypadku prawie sześć. Długo, prawda?  Mam za dużo na mojej małej głowie. I nie radzę sobie, sama ze sobą i ze stresem.

Tak. Strasznie Cię o to wszystko obwiniam. Po prostu mnie tu zostawiłeś, małą pogubioną. Zorganizowałeś w ten sposób szybkie dojrzewanie, kurs dorastania, przygotowanie do życia w rodzinie i do bycia mamą, do robienia wszystkiego. I po co mi to wszystko? Nie czuje się przez tą śmieszną dorosłość wyjątkowo czy lepiej.

Tak. Czasami jestem bardzo szczęśliwa. Bardzobardzo.

Kocham Cię.