czwartek, 14 maja 2015

Jednak zawsze najchętniej wracam do Nosowskiej. Miałam dzisiaj oglądać "Drżące ciało", ale mam na to chyba jeszcze czas. Naparzyłam melisy i mogę opowiadać. A jest o czym!

Kwiecień był nerwowy i męczący. Przesiadywałam całymi dniami w bibliotece zakopana książkami. Myślę, że większość z nich schowam 27 maja z ogromną radością. Walczyłam ze sobą, jak Don Quijote z wiatrakami. Wiatraki w tym przypadku okazały się niemocą, niechęcią, niesiłą, nienadzieją i niespokojem. Trochę płakałam, strasznie się bałam. Okazało się, że przeróżnie reaguję na stres. Krzyki to nic wielkiego!  Straszyli od września, przy końcu roku nie dało się nas już uspokoić. A najspokojniejsza jestem, gdy się zmęczę. Basenem, jedzeniem i spacerowaniem. Tego konopnickiego unikałam jak mogłam, a Gierkowi bym nagadała, że nam wybudował tę wielką, niepotrzebną, brudną kałużę. W tych czystych mogę dać się zmęczyć!

Zakończenie roku nas ożywiło. Wzruszaliśmy się, wspominaliśmy. Jak to Jacek przebrał się za księdza, jak Juana gubiła wszystko co mogła w Warszawie, jak Olek miał lekką głowę i jak oświadczyłam się Darii. Jak ubiegłoroczna wspinaczka na Dolinę Chochołowską okazała się wielkim wyzwaniem dla trzydziestu zmęczonych nocą licealistów. Jak zielony plecaczek stał się symbolem szerokopojętego przypału.
Przez chwilę nikt o niczym nie myślał, siedzieliśmy na klasowym pikniku w piękny, słoneczny czwartek, marzyliśmy  o początku czerwca i spokoju w głowach.
Okazałam się zbuntowaną, aż do zgody. Jestem, zgadza się!

Razem z końcem liceum coś się we mnie skończyło. Nie spodziewałam się, że stanie się to dla mnie tak przełomowe i podniosłe. Więc teraz zaczyna się dorastanie. Nie wcześniej, nie po osiemnastce, nie gdy dwójka pojawia się z przodu. Teraz. Bardzo boję się tego dorastania.

Po polskim było już tylko lepiej. Godziny oglądania niezwykle wciągającej "Lalki" się opłaciły. Nazwij to jak chcesz, wyczuwam tutaj palec Mariuszowy. I zasypiałam, i współczułam Wokulskiemu, i psy wieszałam na Izabeli. Ale dotrwałam, wiedziałam o czym napisać. Może to będzie więcej niż 32%.
Matematyka jak to królowa nauk, okazała się wymagającym władcą. Nie poddałam się, miałam za mało czasu. 32% powinno być.
I tutaj wielki stres się skończył. Przebrnęłam przez resztę, teraz pozostało mi tylko przetrwać najbliższe dwa tygodnie i znaleźć siły na naukę. O historii Hiszpanii wiem niewiele, ale jak już się dowiem, to Ci chętnie wszystko opowiem. Jak to Filip Burbon Habsburgów i cała reszta.. I o sztuce też Ci opowiem!

W poprzedni weekend poczułam wakacje. Bawiłam prawie całą piątkową noc. O sobocie nie warto wspominać, ale noc była śliczna i wesoła. Spotkałam ludzi, z którymi nie widziałam się od miesięcy, prawy do lewego zgodnie z tradycją, działka dziadka Mariana. Wszystko!

Zatem wróciłam, do życia, do świata, do mamy i do przyjaciół. Jest morze energii, miliony pomysłów, odliczam dni do ostatniej matury. Znowu czytam, wracam do ukochanych wierszy. Nową miłością staje się Barańczak, ale potrzebujemy dla siebie stanowczo więcej czasu. Może jeszcze dzisiaj skuszę się na Almodóvara w wersji oryginalnej. Chce mi się tego jak najwięcej, nie wyobrażasz sobie, jak się cieszę, że wracam! W czerwcu już będe stuprocentową Patką gagatką małą psychopatką. Teraz jest mnie połowa. No, większa część :)

Jak sobie z tym radzisz? Znosisz, czy już nie możesz patrzeć? Kawał dzielnego chłopaka z Ciebie, jak zwykle :) A ja niezmiennie tęsknie, jakbyś tutaj był, to też by Ci się oberwało, tak jak wszystkim dookoła :) Biedni są trochę ze mną, ale kiedyś to wynagrodzę!

Kocham :)

DSC02972