wtorek, 23 czerwca 2015

Nie wiem, gdzie uciekł mi pierwszy miesiąc wakacji, ale był póki co wspaniały :)

Matura dobiegła końca. Co prawda polski ustny skatował moje ego i wpędził w głęboki żal, ale po hiszpańskim jakoś się z tym pogodziłam. Może z baroku najlepsza nie jestem, nigdy nie uważałam się za eksperta motywu vanitas, ale jednak głupkiem nie jestem. Wyszło jak wyszło, inni cieszą się, że w ogóle zdali, bo w tym roku różnie z tym bywało.
Z kolei ustny hiszpański na poziomie dwujęzycznym był dla mnie wspaniałą nagrodą za cztery lata nauki. Zdałam na 90%, a jednym z egzaminatorów był Hiszpan. Więc to jednak coś musi znaczyć! :)
O stresie zdążyłam już zapomnieć, ale maj jednak pozostanie najobrzydliwszym miesiącem w tym roku. Bez względu na udane weekendy, ładną pogodę i długie spacery. Nic z tego.

Czerwiec okazał się dla mnie dosyć pracowity. Maratony nocek miały okazję mnie zniszczyć, ale odpoczywałam w międzyczasie. Nadrobiłam zaległości, spotykałam się ze znajomymi. Upalne dni pozwoliły nam spędzać wieczory na grillach, rowerach oraz w parku.  Nareszcie czytam książki. Umberto Eco jest całkiem sympatyczny, wbrew moim oczekiwaniom. Ładnie opowiada, nie przesadza ze swoimi mądrościami.
W sobotę wróciliśmy z upalnej Turcji, a Polska tradycyjnie już przywitała nas ulewnym deszczem i zimnym wiatrem.
I wakacje nam się udały. Nie pokłóciłyśmy się z mamą ani razu, czasami nawet byłyśmy przyjaciółeczkami na spacerach. Oblewałyśmy się wodą, wygłupiałyśmy. Pożerałyśmy ogromne ilości pyszności, hamburgery frytki warzywa owoce arbuzy melony grejpfruty. Ryż na setki sposobów. Rukola prosto z pola. Kocham Turcję!

Dzisiaj odebrałam wyniki z matury hiszpańskiej, której zdawanie wykrzesało ze mnie resztki energii i motywacji. Ale zdałam, całkiem ładnie! Jestem z siebie dumna! :)
Już za tydzień reszta wyników, zobaczymy jak mi wersja polska poszła. Trzymaj nadal kciuki.

Mikołaj od wczoraj zadaje nam strasznie trudne pytania. Ja nie umiem na nie odpowiadać, mama chyba też nie była na nie przygotowana. Nie jest nam łatwo tego wszystkiego tłumaczyć. Ale mówimy mu o Tobie. I słucha, zawsze jest zaciekawiony. Jemu też Ciebie brakuje.

Mi też Ciebie brakuje. Internet chyba nigdy tak nie drążył Dnia Ojca. Więc boli. Bardzo bardzo boli. Ale życzę Ci wszystkiego najlepszego. Radości, szczęścia, uśmiechu.

Kocham Cię strasznie.