środa, 12 sierpnia 2015

Płakałam od tego całego studiowania. Że wyjeżdżam, że wyprowadzka, że zostawiam tutaj wspaniałych przyjaciół, że komu mama będzie gotować pyszne obiady, że będę sama i będę tęsknić, że sobie nie poradzę ze wszystkim. Tak, to był temat numer jeden w ubiegłym miesiącu. Teraz nie jestem pewniejsza siebie, chociaż przestałam się już użalać i zalewać łzami. Przestałam o tym myśleć, wychodzi mi całkiem nieźle. Wrócę do tematu pod koniec września wraz z przeprowadzką.

Sierpień jest najpiękniejszym miesiącem w roku. Drugi raz z kolei. Jestem nim zachwycona, najszczęśliwsza na świecie. Znowu mam te same bąbelki w brzuchu, jestem niewyspana, pełna energii i otwarta na absolutnie wszystko. Mam siłę na wszystko, chcę mieć jak najwięcej z tych wakacji. Jestem na dobrej drodze, żeby wspominać je przez najbliższych parę lat!

Przeżyłam kolejny Woodstock. Tym razem przemyślany, planowany od miesięcy. Przepiękny, z wielką ekipą znajomych. Nie zamarzłam, a to bardzo ważne, bo jednej nocy temperatura nie wynosiła więcej niż 6 stopni. Dopiero ostatniego dnia pojawił się upał, który tak dobrze pamiętam z ubiegłego roku. Muzycznie szału nie było, ale i tak się wyskakałam. Modestep zagrał świetny koncert, siniaki schodziły ze mnie przez jakiś tydzień( pogowaliśmy pod samą sceną). Shaggy nas zanudził, a Dawid Podsiadło jest cudowny. Poza tym, niebardzo chciało nam się na te koncerty właściwie chodzić :D
Od rana graliśmy we flanki, chodziłyśmy z Zuzą na ASP- aktorzy Teatru 6. Piętro wygrali wszystko. Płakałyśmy ze śmiechu.
Owsiak jeździł na quadzie, ja czekałam w kolejce pod prysznic dwie(!!!!) godziny. Cena higieny jest bardzo wysoka.
No ślicznie! Odliczamy do przyszłego roku.

Mama mnie jutro zostawia na dwa tygodnie. Chyba chce mi ułatwić zderzenie z rzeczywistością październikową. No tak, czas nauczyć się gotować i prać. Drugiej takiej świetnej pani domu co ja nie spotkałam. Jestem ewenementem.

To ja korzystam dalej z sierpnia, który stał się stanem umysłu, tak jak kiedyś maj! :)

Kocham Cię mocno!