czwartek, 12 listopada 2015

Wbrew pozorom po tylu latach niewiele się zmienia. Jedno z miejsc przy stole niezmiennie jest Twoim miejscem. Patrząc przez okno z sypialni mamy często przypominam sobie jak wracałeś do domu, pamiętam te popołudnia bardzo dokładnie. Zawsze byłeś głodny i czekałeś, aż mama zrobi obiad.
Chodziłeś na moje wywiadówki i słuchałeś pochwał. Jak dobrze, że na studiach nie ma wywiadówek.
Byłeś najweselszy. Nawet jak chorowałeś i cierpiałeś robiłeś co mogłeś, żeby poprawić nasze wisielcze humory.
Organizowałeś soboty i niedziele. Uwielbiałam obiady w Italianie i dziwiłam się mamie, że można jeść tyle sałatek.
Uczyłeś grać w tenisa i miałeś dla mnie zawsze czas.
Tak Tato, ta pustka jest z nami cały czas, tak jak kiedyś byłeś Ty.

I teraz nie ma Cię w tak ważnych momentach. Nie ma Cię z mamą, radzi sobie sama ze wszystkim. Przede wszystkim z wyjątkowym ośmiolatkiem.
Nie ma Cię z nim, a potrzebuje Cię najbardziej z nas wszystkich.
Ze mną również Cię nie ma. A powinieneś tu być. Słuchać tego wszystkiego, prawić kazania, uczyć się ze mną zwierząt po chińsku i być przyjacielem.

Mógłbyś wrócić do domu, usiąść na Twoim miejscu. Mama zrobiłaby obiad. Nie byłoby pustki.

Kocham Cię niezmiennie mocno.