czwartek, 10 grudnia 2015

Jak co roku nie mogę się doczekać Świąt! Co prawda nie mam w Krakowie własnej choinki, ani nie wybrałam się jeszcze po lampki, które zawieszę przy moim łózko, ale za każdym razem przechodząc przez Rynek i Jarmark Bożonarodzeniowy uśmiecham się do siebie. Jest dużo choinek, pachnie grzańcem, pierogi już sprawdziłam, całkiem niezłe, babcia postawiła poprzeczkę najwyżej.

Cieszę się tym bardziej, bo świąteczne przygotowania mnie nie ominą. Muszę odkopać w piwnicy wszystkie ozdoby, ubrać choinkę, pomóc mamie sprzątać, zjeść dużo jedzenia prosto z garów, zanim zacznie się poszczenie(najgorsza rzecz w święta!).

Niewykluczone, że w tym całym zamieszaniu pokłócimy się z osiem razy i pozabijamy o pierdoły, pewne rzeczy pozostają niezmiennie takie same :)
Już niedługo!

Była u mnie mama z Mikołajem:) Spełniłyśmy nasze wspólne marzenie z dzieciństwa i byłyśmy na Jeziorze Łabędzim Moscow City Ballet. No przepiękne Tato! Balet, a właściwie jego brak pozostanie moją największą bolączką. Zawsze to powtarzam gdy widzę piękne baletnice, ich delikatne ruchy, doskonałe ciała . Zazdroszczę!

Ugotowałam obiad, zrobiłam grzańca, studenckie tosty także. Zderzyłam mamę z rzeczywistością, nie mam zapasu ryżu i makaronu dla wojska, podłoga czasami jest brudna, bo mężczyźni nie wiedzą, że zanim użyje się mopa, należy pozamiatać. Swoją drogą chyba osiągam szczyty cierpliwości w tej kwestii. Będę bardzo spokojną żoną! Pomału przestają mi przeszkadzać stosy naczyń w zlewie, niewyniesione śmieci. Szkoła życia.

Cieszę się, że przyjechali. Teraz ja do nich przyjadę na Boże Narodzenie!:)

Walczę z nerwami, które ostatnio wzięły. Nie pozwalam im, organizuje swój wolny czas, rysuję znaczki w ramach odstresowania, jem dobre i zdrowe śniadania( żeby się nie denerwować z głodu oczywiście, wiadomo że bywam wściekła, gdy w żołądku zaczyna ssać), dbam o siebie i doceniam drobiazgi. To mój mały wielki cel, ale staram się z całych sił. Nabrałam wielkiego optymizmu, sobota już pojutrze. Tygodnie mijają mi w mgnieniu oka, a bieżący wbrew przewidywaniom jest nadzwyczaj spokojny. Jestem szczęśliwa! Tylko czasami mi zimno jak wracam z uczelni :(

A uczelnię nawet lubię. Chyba nie pomyliłam się ze studiami, mam nadzieję że w sesji też nie będę się mylić. Wykłady są ciekawe, prowadzący wiedzą o czym mówią. Są poniekąd inspirujący, ich wiedza imponuje, chciałabym kiedyś posiadać podobną zakresem. Rodzą się cele i motywacja, warto o to powalczyć.
Za każdym razem łatwiej przyjmuję ze spokojem frustrację, która mnie prześladuje przed każdym kolokwium z chińskiego. Okazało się, że ten język jest niezwykle wymagający. Bardzo szybko zapominam znaków i muszę do nich często wracać, powtarzam. Walczę też poniekąd ze wstydem. Śmiać mi się chce jak mówię, lub co gorsza próbuję sama do siebie przed lustrem. Bawiłoby Cię to jeszcze bardziej niż mnie, jestem tego pewna gdy wspominam nasze kościelne hejty:)

I musisz mi powiedzieć czego sobie życzysz na te Święta i przyszły rok. Mam prezenty dla wszystkich. Nie wiem co Tobie mogłabym dać. Które to już święta bez czwartej osoby przy stole?

 

Kocham!

 

 

20151203_163325 20151203_130603