Były prezenty, według mnie trafione. Dużo śmiechu, ale to chyba w naszej rodzinie nic nadzwyczajnego. Był odpoczynek, czytanie książek, oglądanie filmów. Był Mikołajczyk w centrum wszechświata, był duży brzuch Ilony i brykający w nim Franek. Bardzo tego potrzebowałam:)
To chyba dzień wielkich podsumowań. Po dłuższych przemyśleniach uznałam, że 2012 niczym szczególnym mnie nie zaskoczył. Oczywiście były cudowne 17 urodziny, były wakacje w Hiszpanii, był długi, deszczowy tydzień nad morzem, był Iggy Pop, było kilka wartych zapamiętania imprez. Jednak, tak jakoś bez szału. Niczego co wywołało moją przeogromną radość albo wielką rozpacz. Nudno, monotonnie, czasami szkolnodepresyjnie, przeważnie weekendoworadośnie.
Mam nadzieję, że 2013 będzie mnie rozpieszczał i zaskakiwał. Zasłużyłam sobie na to niedzielami poświęconymi historii, pobudkami o 7 rano w sobotę, wspieraniem wszystkich dookoła, tłumaczeniem przyjaciołom kobiecej logiki i pożyczaniem notatek. Teraz czas na mnie, na moje problemy, na objaśnianie mi równie skomplikowanej męskiej logiki i spontaniczne niespodzianki prosto od życia. Wierzę, że własnie tak będzie. Tak, dobrze zrozumiałeś. Właśnie otrzymałeś bojowe zadanie i z całych swoich sił postaraj się mu sprostać. Przecież zawsze stawałeś na wysokości zadania!
Postanowień mam kilka. Oczywiście na mojej długiej liście nie mogło zabraknąć niejedzenia po godzinie 18 i systematycznego zaglądania do zeszytów. Poza tym, spróbuję mniej się przejmowac, nie byc na każde zawołanie, unikac depresyjnych egocentryków, więcej się uśmiechac i zawsze szukac tej dobrej strony, nawet w największym liptonie na świecie.
Życzę Ci dużo wytrwałości w zadaniu, jakie przed Tobą postawiłam. Trzymam mocno kciuki, przecież mnie nie zawiedziesz. I dużo szampana dzisiaj, możesz poszalec, mama nie patrzy :)
Kocham Cię.
***






