piątek, 22 lutego 2013

Chyba koniec wojen, ataków i walk. Nastąpił okres względnego spokoju i zawieszenia broni. Tak, jest dobrze. Najwyraźniej mój wielopłaszczyznowy bunt prezentowany i podkreślany przeze mnie od początku roku na Ciebie zadziałał.
Znowu potrafimy z mamą normalnie rozmawiać. Zatęskniłam za nią, za Mikołajem i za naszym poukładanym, pedantycznym bałaganem życiowym. Nareszcie jest dobrze.
Tak trzymaj!

Ferie były przecudowne. Tydzień temu w czwartek pojechałam do Kielc. Franek zajął swoją małą osóbką znaczącą cześć mojego serca, obszar zaraz obok miłości do Mikołaja. Mogłabym nosić go na rękach bez przerwy, jest mały, słodki i najwspanialszy, szczególnie gdy śpi lub wzdycha. Spacerowałyśmy z Iloną, spotkałyśmy nawet pośród pospolitych kaczek superkaczkę Mandarynkę!

W sobotę odwiedziłam Marcinków. Jednodniowe obżarstwo, inaczej tego nie można nazwać. Barszczyk z uszkami, pierogi z jagodami(w środku zimy, coś pięknego!) i obowiązkowo frytki. Wieczorem kabarety, dużo śmiechu i dziadek łapiący się za głowę gdy oglądałam "Seks w wielkim mieście" :)

W poniedziałek pojechałam do Krakowa. Spędziłam trzy dni wśród hipsterów i samozwańczych artystów, całe szczęście, że poetów spotykałam prawdziwych. Świetlicki za każdym razem jest dopełnieniem moich wizyt w smogowej, nadwiślańskiej metropolii. Znowu spędzam wieczory słuchając Świetlików i czytając wiersze Świetlika.
Spacerowałam po Kazimierzu i Podgórzu, sklepiki z artystyczną biżuterią doprowadzały mnie do szaleństwa, pewnie dlatego nic pięknego nie przywiozłam :(
No dobra, książka Prusa co "Lalki" nie napisał okazała się świetną inwestycją, ale jednak kolczyki i koraliki powinny być!
Byłam na Wawelu, Smok się nie popisał- ognia nie było. Wyszło natomiast słońce, gdy stałam nad Wisłą i przyglądałam się łabędziom.
Odwiedziłam kultową Gołębią 3, znaną mi wyłącznie z legend i opowieści. Piękna knajpa.
Wypiłam dużo pysznej kawy i grzane wina z orzechami włoskimi.
Tak, potrzebowałam Krakowa. Kocham to miasto i nie mogę doczekać się studiów, mieszkania tam, pracowania, samodzielności. Wiem, że za kilka lat będę chciała wrócić do liceum i bezpiecznego życia w Katowicach, ale po tych trzech dniach jeszcze bardziej niż zwykle marzę o zakończeniu Konopy.

Ferie się kończą, nawet nie chcę o tym myśleć. Czekają mnie szalone dwa tygodnie, premiera sztuki na przeglądzie w Warszawie i wakacje w Egipcie, z mamą i Mikołajem! Bardzo, bardzo się cieszę! Tydzień leżakowania w tydzień po feriach, czego chcieć więcej?

I popatrz, jakie zmiany. Nienawidziłam Tarantina, a dzisiaj zostałam jego nową wyznawczynią! Małe wielkie przełomy, nie tylko w kwestii znienawidzonego do tej pory reżysera...

Niech tak już będzie. Przepraszam, że nawalam. Dziękuję, że się starasz.
Kocham!

1 komentarz:

  1. Też uwielbiam Kraków, ale zastanawiam się nad studiowaniem w Gdańsku/Trójmieście.
    Zazdroszczę Ci tego Egiptu, no ale ja mam koncert Sabatonu w Krakowie i wolny poniedziałek tydzień po feriach. Dobre i to :)
    Z Franka wyrośnie fajny chłopak! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń