sobota, 27 lutego 2010

Brak tytułu

Lubie patrzec jak zasypia. Stęskniłam się za zabawkami, klockami Lego i niszczonymi pierdołami, które zostawiam na wierzchu;)
Byłbyś zachwycony mogąc się z nim pobawic. Jest taki pomysłowy, rozgadany(gorzej niż ja!), uparty(bardziej niż mama;D).
I chyba jemu też brakuje taty. Nam wszystkim brakuje. Ja go raczej w piłke nożną nie naucze grac...Ani tym bardziej wbijac gwoździ. Uszkodzonych ścian po moich próbach wystarczy. 
Wiosna!<3
Kocham:)

środa, 24 lutego 2010

Brak tytułu

Płacze. Płacze ze szczęscia.
Jest tak, jak chciałam. Chciałam, żebyśmy byli razem. I jesteśmy. 
Odzyskałam najważniejszego Małego Człowieka w moim życiu. Mam Go pokój dalej. I stworzymy dom, prawdziwy. Bez taty, ale mimo wszystko wesoły, pełen niespodzianek i miłości.
Nagle wszystko wydaje się możliwe. Damy rade!
Dziękuje, że mam brata.
Kocham!

wtorek, 23 lutego 2010

Brak tytułu

I nie wyjde z pokoju przynajmniej do wieczora. Stęskniłam się za nim strasznie.
Czuje, że będzie ciężko, że nie ogarne. 
Kilka miesięcy, kilka trudnych miesięcy przed nami. Krzesła porozkładane na czynniki pierwsze, uczenie się wierszyków i chodzenie na jasełka do przedszkola. Może jednak będzie miło?
Chce na rower, rolki, tenisa i cokolwiek jeszcze się da! Słońce pobudza;)
I Mały Książe miał rację. Dorośli są dziwni. 
Albo się śmieją, albo krzyczą o byle co. 
Kocham.

czwartek, 18 lutego 2010

Brak tytułu

Siedzę w Marcinkowie i jest tu codownie. Oglądanie całymi dniami amerykańskich seriali z Magdą jest miłe;)

Nie mogłam wczoraj spac, myślałam o tym co będzie...A dużo będzie.

Mikołaj wraca, za niecały tydzień! I nie wiem dlaczego się boje. Trochę, a nawet bardzo rozpieszczony jest;D

Ale będzie wesoło, pracowicie i szaleńczo! Pójde z nim do kina na bajkę i wytarzam w resztkach śniegu(jakby tu go było mało;) )

Myślalam o tym, że Cię nie będzie, gdy dorosnę. Nie mogłam sobie tego wyobrazić i ogarnąć, ale będziesz gdzieś obok, bo jesteś częścią mnie. Jesteś, bo miłośc nie umiera.

Kocham bardzo:)

czwartek, 11 lutego 2010

Brak tytułu

Powróciła. Ale była...BYŁA W NAJPIĘKNIEJSZYM MIEJSCU. 
Cudownie, niesamowicie, ciepło i przyjemnie. 
Trudno to opisac. Kilkudziesięciomilionowe miasto, żyjące non stop, zatłumione i szalone. Potem kolonialne miasteczka, z pięknymi kamienicami i ogromną ilością srebra! Piramidy, które wydają się ogromne, wzbudzają szacunek i powodują, że aż chce się czytac o Aztekach, Majach i tym podobnych....
Acapulco, miasto z którego mogłam nie wyjeżdzac. "Parasejling, parasiuts, banana?" ;D
Palmy, ocean, deszcz.
Tego straconego dnia Ci nie podaruje, ale masz szczęscie, że się poprawiłeś bezchmurnym widokiem. ;)
Było tak świetnie, że zupełnie nie chciałam wracac. 
Uwielbiam Meksykanów, za ten uśmiech, za wyraz twarzy gdy patrzą na swoją kobietę, za calokształt. Uwielbiam też małych Meksykan, którzy są słodcy jak arbuzy! ;D
Rozmawiałyśmy o Tobie, ale nie płacząc, lecz śmiejąc się. Wspominałyśmy z zadowoleniem i wyobrażaliśmy sobie co by się tam z Tobą działo. Jest lepiej. Jest znacznie lepiej.
I pewnie polecielibyśmy na spadochronie!;D Bo mama się nie zgadzała!
Panikara, tak trochę;)
Ej, a jeśli wszyscy będziemy na Górze, pojedziemy do Meksyku?
Dowiemy się jak są papierosy po angielsku i spytamy czy"Euro też"?
Kocham bardzo.;*