AAAAAA;)Wypoczęte, opalone i uśmiechnięte. W kilku slowach można nas w taki sposób opisac.
Potrzebowałyśmy tego jak ryba wody. Właściwie odkąd wróciłam z kolonii, tylko odliczałam dni.
Przełamałyśmy z mamą swoje słabości i lęki. I czujemy się z siebie dumne.
Pierwszym lękiem było nurkowanie. Jak przypuszczałam, nie wypływalam bez Ciebie nawet na 1,70 m. Ale w końcu jakoś samo tak wyszło, że popłynęłam. I to w Morzu Czerwooonym! Najzabawniejsze były wyobrażenia Twojego nurkowania...Chyba nie wychodziłbyś z tej wody do wieczoru! A na Ras Mohamed, gdzie nie widziałyśmy dna, byłbyś w swoim żywiole. Tak, kochałeś pływac i nurkowac. Brakowało nam Twojego wyławiania małży i tym podobnych stworzeń. Brakowało w każdej minucie upalnych godzin. Nieustannie!
Słabością okazało się zdobycie Góry Mojżesza. W pewnym momencie, mimo że się do tego nie przyznawałyśmy, wydawało nam się, że nie zdobędziemy szczytu. Jednak dla takiego wschodu słońca warto byc katowanym 'zapachem' wielbłądów i milionami pytań z serii 'You want camel?'
Wchodząc, widziałyśmy Cię na niebie. Gwiazdko nasza!;)
Byłyśmy też w delfinarium! Uwielbiam te zwierzęta. Są takie sympatyczne i nie wzbudzają żadnych obaw. Boskie!
W targowaniu się to mistrzem byłeś Ty. No i w jedzeniu frytek! W życiu tego nie przebije. Chocbym siedziala w tym hotelu przez miesiąc, nie ma na to szansy.
Czasami bywało też smutno. Jak napisalam wcześniej, w każdej chwili brakowało nam Ciebie. Wszystko jest inne. Zupełnie. To takie trudne.
Kocham;*