wtorek, 28 lipca 2009

Brak tytułu

Jutro Marcinków. 
Łaaa! Może przynajmniej tam nie będzie padał deszcz?! W ogóle jakiś ospały dzień mam. Nic mi się nie chce i jem najsłodszego arbuza w tym sezonie;) Czytam książkę o Meksyku. Zadzwiające, jak niegdyś to wszystko wyglądało. Kanibale, ofiary z ludzi. Straszne. Jednak jest w tym niesłychanym miejscu urok. I kiedyś tam pojadę. Zjem 10 chrabąszczy i wróce tam 10 razy!
Ile czasu ja już Mikołaja nie widziałam. ;oo
Pewnie 'urośnięty' jest. I pewnie nie odklei się od mojej nogi jutro. Już nie mogę się doczekac!
Kocham;*



Wracam 12 sierpnia.

sobota, 25 lipca 2009

Brak tytułu

Dzień dobry;-)
Z tą pogodą to już wszystko możliwe chyba jest! Ale w końcu zawsze po burzy wychodzi słońce...
Ostatnio zastanawiam się jaka będzie moja przyszłośc. Kim będę, czy założe rodzine, jaki będzie Mikołaj i czy mama będzie zdrowa? Mikołaj chyba będzie przystojny po tatusiu;) Z mamą będzie okej, bo Ty tego pilnujesz. Jaka będę ja? Myślę, że taka sama jak teraz. Tak samo szalona i wesoła. Zresztą, mam swojego "Guardian Angela", który wszystkiego pilnuje.
   Gdy wylatywaliśmy z Sharmu, ktoś żartobliwie powiedział, żeby nas tylko jakaś burza w powietrzu nie zastała. Mama odpowiedziała, że będzię wszystko dobrze, bo jest ktoś, kto tego pilnuje. Za parę lat też nas przypilnujesz? I pomożesz mi stworzyc taki dom, jaki mieliśmy gdy żyłeś? Taki wspaniały, niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju?
Kocham;*

środa, 22 lipca 2009

Brak tytułu

AAAAAA;)
Wypoczęte, opalone i uśmiechnięte. W kilku slowach można nas w taki sposób opisac. 
Potrzebowałyśmy tego jak  ryba wody. Właściwie odkąd wróciłam z kolonii, tylko odliczałam dni. 
   Przełamałyśmy z mamą swoje słabości i lęki. I czujemy się z siebie dumne. 
Pierwszym lękiem było nurkowanie. Jak przypuszczałam, nie wypływalam bez Ciebie nawet na 1,70 m. Ale w końcu jakoś samo tak wyszło, że popłynęłam. I to w Morzu Czerwooonym! Najzabawniejsze były wyobrażenia Twojego nurkowania...Chyba nie wychodziłbyś z tej wody do wieczoru! A na Ras Mohamed, gdzie nie widziałyśmy dna, byłbyś w swoim żywiole. Tak, kochałeś pływac i nurkowac. Brakowało nam Twojego wyławiania małży i tym podobnych stworzeń. Brakowało w każdej minucie upalnych godzin. Nieustannie!
   Słabością okazało się zdobycie Góry Mojżesza. W pewnym momencie, mimo że się do tego nie przyznawałyśmy, wydawało nam się, że nie zdobędziemy szczytu. Jednak dla takiego wschodu słońca warto byc katowanym 'zapachem' wielbłądów i milionami pytań z serii 'You want camel?' 
Wchodząc, widziałyśmy Cię na niebie. Gwiazdko nasza!;)
Byłyśmy też w delfinarium! Uwielbiam te zwierzęta. Są takie sympatyczne i nie wzbudzają żadnych obaw. Boskie!
   W targowaniu się to mistrzem byłeś Ty. No i w jedzeniu frytek! W życiu tego nie przebije. Chocbym siedziala w tym hotelu przez miesiąc, nie ma na to szansy. 
Czasami bywało też smutno. Jak napisalam wcześniej, w każdej chwili brakowało nam Ciebie. Wszystko jest inne. Zupełnie. To takie trudne.
Kocham;*

wtorek, 7 lipca 2009

Brak tytułu

A gdybyś tu teraz był to razem byśmy czytali te plotki o śmierci Jacksona, którego uwielbiałeś! Wczoraj sama zaczęłam się do siebie śmiac, na myśl czytania z Tobą tego wszystkiego. Pewnie byłbyś załamany. Uwielbiałeś Go:)
Jutro Egipt. Właściwie nie mogę się już doczekac. Nie wiem jak tam będzie. Wole sobie tego nie wyobrażac. Nie lubie się rozczarowywac;-) Ale kto nam dostarczy atrakcji z serii : "Jak zerwac paznokiec o krawężnik?" lub "Jak denerwowac córkę, łapiąc meduzy?". Poparzyły nas te żelkowate stworzenia w Tunezji! Mieliśmy takie niefajne, piekące kreski na brzuchach... Twoja wina to była;) Pilnuj nas tam, nad przesolonym morzem. 
Kocham;*


Wróci 22 lipca.

sobota, 4 lipca 2009

Brak tytułu

Nareszcie:)
Brakowalo mi tego straaaasznie.
Kolonie były świetne. Duzo by o nich opowiadac, ale przecież doskonale wiesz co się działo...
Bałam się pływac w Bałtyku. Rok temu jakoś nie, ale teraz miałam opór. Bałam się. Dziwne to bo zawsze nie miałam jakichkolwiek obaw co do mojego pływania. A teraz, wiedząc że Ciebie w ogóle nie ma źle mi się pływa i nurkuje. 
Mama z pomocą wujka G. wyremontowała mój pokój. Jest piekny, wspaniały i czaaadowy;-) Jak przypuszczam, służyłes im tu pomocą...duchową oczywiście. 
Często, będąc nad morzem myślałam o mamie i o Tobie. Ciekawa byłam, jak mama się czuje będąc w Katoicach teoretycznie sama. Mialam nadzieje, że miewa się dobrze i że nie było jej bardzo smutno, ale przez telefon ciężko wyczuc jej stan. Z tego co opowiadała, było z nią wszystko okej....
Spaliłam się jak rak! Skóra mnie piecze. I jak myślisz? Po kim to odziedziczyłam??? Ty zawsze wyglądałeś jak "zburaczały rak". Chociaż mamy to do siebie, że szybko brązowiejemy;) 
Pogoda tez nawet dopisała. Wiało, ale 2 ostatnie dni były upalne, a zarazem bardzo przyjemne...
Kocham:*