niedziela, 29 marca 2009
Brak tytułu
sobota, 28 marca 2009
Brak tytułu
czwartek, 26 marca 2009
Brak tytułu
(śpię na dole), albo wstawałam i siedziałam w oknie i obserwowałam jadące samochody...
poniedziałek, 23 marca 2009
Brak tytułu
sobota, 21 marca 2009
Brak tytułu
środa, 18 marca 2009
Brak tytułu
poniedziałek, 16 marca 2009
Brak tytułu
środa, 11 marca 2009
Brak tytułu
Ahh ostatnio rzadziej pisuje, ponieważ nie kto inny, a panna Zuzanna S. zaraziła mnie porażająco wciągającą historią opowiadającą o wampirach...Może to głupota, ale ja lubię takie opowieści. I chcę w nie wierzyć. Nie wiem czy wierze, ale chyba jestem na bardzo dobrej drodze do tego:) Bo każdy chce w co wierzyć. Ja wierzę w Boga. Jestem tego pewna! I wierze w różne nadprzyrodzone i niewyjaśnione opowieści-> Trójkąt Bermudzki i tym podobne. Wampiry. Z jednej strony moja głowa wpaja mi że to niemożliwe, ale ta historia...Historia tak wspaniałej miłości zwykłej śmiertelniczki i wampira sprawia, że czytając ją jest mi jakoś inaczej. Dawno jakakolwiek książka mnie tak nie wciągnęła, ale ta robi ze mnie maniaka:)Ostatnio zarwałam noc i zgasiłam lampkę o 3 w nocy tylko i wyłącznie dlatego, że bolał mnie już kręgosłup. Tak czytałabym dalej...
A wiara w Boga? Ona pomaga. Ostatnio rozmawiałam o tym z Panną D. Doszłyśmy do wniosku, że wiara jest nam potrzebna. Takie afrykańskie plemiona nieznające cywilizacji i nieznające wiary chrześcijańskiej, muzłumańskiej czy innej wymyślają swoich Bogów. Zawierzają im siebie i są z tego powodu szczęśliwi. Czują, że ich Bóg się nimi opiekuje. Nam osobom znającym religie daje to swego rodzaju wybór. Wyznajemy wyznanie, które najbardziej nam odpowiada. Ja jestem Chrześcijanką. I dobrze mi z tym:)
Twoje urodziny. 39 lat. Tak dużo a tak niewiele. Dziękuje Ci za te 38. Bo tylko 38 lat byłeś szczęśliwy. Tylko.
Kocham:*
niedziela, 8 marca 2009
Brak tytułu
Długo się nie odzywałam, bo byłam w Marcinkowie.
Marcinków.Marcinków.Marcinków.
Uwielbiam to miejsce. Zresztą Ty o tym doskonale wiesz. Właśnie oglądałam Taniec z Gwiazdami...I moja ulubiona cha-cha była^^Ahhh od przyszłego tygodnia wracam na tance. Będzie ciężko, ale jakoś się z tym uporam:)
W Marcinkowie swiętowaliśmy urodziny Mikołaja. To już 2 lata. Przecież pamiętam jakby wczoraj. Szłam ze szkoły jakoś o 8 rano. Akurat byłam po konkursie angielskiego. I wdrapałam się na 4 piętro CSK. Tam musiałam się przebrac w jakieś takie czerwone wdzianko i zobaczyłam tego szkraba z białą czupryną włosów. Potem poszłam do szkoły na lekcje. I ten szał:) Kosiara ma brata!!! Temat numer jeden. A potem wieczorem poszłam z Tobą do mamy. I obtarły mnie buty. Pamiętam to strasznie. Jakbym obudziła się 7 marca 2007 roku. Magia jakaś i tyle:)
Pozdrowinia masz z Marcinkowa.
Kocham;*
wtorek, 3 marca 2009
Brak tytułu
Dzisiejszy dzień na pewno głęboko zapadnie w moją pamięć. Nie powinnam opisać dlaczego, ponieważ byłoby to nie w porządku wobec pewnej osoby. Ale dzięki niej zrozumiałam dzisiaj bardzo wiele.
Czasami żeby zaufać Bogu musimy mieć na to dowód(przynajmniej tak było w moim przypadku). Nie wierzyłam, bo najchętniej bym zobaczyła, dotknęła, spojrzała. Ale to nie jest wszystko. Może czasami wystarczy rozejrzeć się wokół? "To" wszystko dzieje się między nami. Wiara jest nam potrzebna. Bo po tej drugiej stronie na pewno coś jest. Dzisiaj jestem tego pewna. Nie wiem czy jutro czy za miesiąc nie zmienię zdania. Ale zapamiętam dzisiejszy dzień, dzisiejszą opowieśc, która mi pomogła...Pomogła mi Zaufać. Zaufać Bogu, który jest. Istnieje.
Chcemy cudów. Oczekujemy ich. Czym jest dla nas cud? Uzdrowieniem, uleczniem choroby czy może tak jak w moim przypadku w pełni opanowana algebra. Ale może cuda dzieją się między nami. Cały czas. Tylko ich nie widzimy. Trzeba spojrzec inaczej. Nie wiem jak to nazwac. Oczyma duszy jest dla mnie zbyt oklepane ale chyba będzie najbardziej trafne. Pewna osoba(nie pamiętam kto to był) powiedział, że cudem nie zawsze jest uzdrowienie ale cud zdarza się gdy dziecko które pije, pali i tym podobne mówi NIE. Przestaje. To jest cud. Cudem jest gdy wybieramy jakieś wyjście z rodziną niż komputer czy znajomych. Znajomi też są ważni. Ale nie najważniejsi. Cuda były, są i będą.
Dziękuje za pomoc w zrozumieniu.
Kocham
niedziela, 1 marca 2009
Brak tytułu
Bardzo lubię to zdjęcie:) Byłeś wtedy jescze zdrowy...Pamiętam zdrowego tatę. Zawsze zdrowego i nigdy na nic nie chorującego. Czasami tylko dopadał Cię katar, ale to zawsze na krócej niż 2 dni. No i pamiętam jak zawsze sie uśmiechałeś. Tak szeroko. Bardzo szeroko. Lubiłeś się śmiac i robic jakieś głupie rzeczy z Twoją córką. Najbardziej podobało mi się jak mama chciała nauczyc mnie jeździc na rolkach...Znaczy poszła ze mną do skejta i patrzyła czy jeszcze żyje;P Poobdzierałam się cała. Akurat potem przyszlysmy na korty. Powiedziałeś ze jak mi się wszystkie rany zagoją to pójdziemy razem i Ty mnie nauczysz. Poszliśmy jakiś tydzień poźniej. No i nauczyłeś córkę jeździc "jak Pan Bóg przykazal". W sumie tez się troche poobdzierałeś, ale warto było:) Bo potem śmigałam prawie jak zawodowiec. Prawie^^. A pewnie zastanawiasz się dlaczego o tym piszę. Bo ostatnio znalazłam ochraniacze na nadgarstki, które zawsze kazałeś mi ubierac. Nie chciałam, a to było dla mojego dobra. One mi przypomniały tamten dzień...Dzien, w którym Pan Mariusz nauczył swoje dziecko jeździc na rolkach.
Kocham