sobota, 5 kwietnia 2014

Może to trochę za wcześnie, żeby powiedzieć, że wróciłam do starej siebie. Od trzech tygodni mniej płaczę. Nawyk rzucania książkami i niewyrażania się pod nosem jednak pozostał. Jednak mam wewnątrz takie uczucie towarzyszące wielkim sukcesom. Może to jakaś duma, zwykła radość albo krok do przodu zamiast dziesięciu wstecz. Może to w końcu odrodzenie optymizmu, powrót uśmiechu, branie garściami. Kolejna wiosna, ale ta tegoroczna najpiękniejsza.

Rozum dochodzi do głosu, triumf umysłu. Ciekawe na jak długo.. Chyba, że to taki niemądry czas, jeśli tak to w ogóle nic nie mówię.

Wykrzyczałam ostatnio tą moją pustkę. Nie wiem, czy poczułam się dzięki temu lepiej. Pustka niezmiennie taka sama, na swoim miejscu, schowana tam, gdzie chyba nikt jej nie widzi. Nie dochodzi do głosu, chyba lepiej mi się milczy na ten temat. Tęsknie, nie wiesz jak bardzo.

Mama jest inżynierem, ja jestem pomocnikiem inżyniera. Lanie piwa służy, ręce coraz silniejsze! Kabinę rozmontować potrafimy. Jesteśmy niezależne i niezawodne. Duma mnie rozpierała, jak tak Beacie się udało uporać z zalaną łazienką! Mistrzyni!!!

Ruszam dalej, nieźle mi idzie tymi małymi krokami, prawda?

Kocham Cię!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz