sobota, 4 czerwca 2016

Maj w tym roku nie przestawał mnie zaskakiwać, zleciał w mgnieniu oka i zostawia za sobą mnóstwo wspaniałych wspomnień i historii, anegdot, które z przyjemnością będę za parę lat opowiadać :)

Zaczęło się majówką w rodzinnym wydaniu. Było wesele, raczej przegadane niż przetańczone, ale miłe. Przy najzabawniejszym, okrągłym stoliku :) Miałam kilka moich piosenek i nie odpuściłam ich w żadnym wypadku, prawydolewegolewydoprawego!

Dzień później w niedzielę Mikołaj przystępował do Pierwszej Komunii Świętej. Zjechała cała śmietanka województwa świętokrzystkiego, czyli nasza rodzina i najbliżsi przyjaciele. Rozmawialiśmy przez kilka godzin zajadając się pysznościami (mama kierownik organizator) wspominaliśmy, opowiadaliśmy. Czuliśmy się bardzo swobodnie w swoim towarzystwie, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Mikołaj też był strasznie zadowolony, pomijając te wszystkie prezenty i atrakcje, mój brat uwielbia mieć całą rodzinę naraz, przy sobie. Jak był młodszy często powtarzał, ze powinniśmy mieszkać wszyscy w jednym wielkim domu. Klasa dzieciak!
Zorganizowaliśmy również afterparty. Co prawda w mniejszym gronie, jednak równie temperamentnym. Były tańce, poważne dyskusje, później trochę płaczu i ekskomunika. Tak, dziadek oszołomiony obrotem sytuacji i prawdziwą zabawą na Armii Krajowej ekskomunikował wnuczkę z rodziny! Na szczęście szybko mu przeszło. Wielkie uuuuf.

Po powrocie z majówki nie bardzo miałam czas, żeby się uspokoić i ochłonąć. Były juwenalia, cały tydzień koncertów i wojaży. Co prawda pracujący student mięczak ze mnie, poszłam raptem na dwa koncerty :) Ale cudowne wspaniałe! Łąki Łan wytańczyłam, Kult jak zwykle wybawiłam do bólu. Łydki odchorowały swoje na drugi dzień, ja mogłam leżeć przez cały dzień, wielka całodniowa ulewa, juwenaliowy wolny piątek.

A teraz, na zakończenie tego długiego, intensywnego maja zrobił się kolejny długi weekend. Długi weekend przed czerwcem oznacza ostatni dzwonek dla studenta, który chce zobaczyć się ze swoimi przyjaciółmi z Katowic lub rodziną z Kielc przed sesją.

Odwiedziła mnie Ilona z rodziną :) Wybraliśmy się do Zoo, w moim rankingu wygrały małpy i żyrafy. Nadal pamiętam jak karmiłeś słonia w Chorzowskim! Wieczorem oprowadziłam po Rynku, zabrałam na śledzia do Śledzia, pokazałam Wisłę i Wawel w nocy. Kolejnego dnia leżeliśmy na kocu na bulwarach, czekaliśmy aż Smok zionie ogniem i wzdychaliśmy nad pięknym Zamkiem Królewskim. Było nam bardzo bardzo dobrze!

I teraz bardzo kocham Kraków. Jestem tu szczęśliwa, mam coraz bliższych znajomych, osoby z którymi mogę pogadać. Mam swoje ulubione miejsca, zawsze spotyka mnie w nich coś miłego. Mam dużo więcej pewności siebie. Staje się dumna z tego, co robię. Studia pomału stają się ogromną przygodą, a ja podejmuje wszystkie wyzwania, które mi rzucają. Przestaje się bać.

Miasto pięknieje i promienieje, a ja wewnętrznie razem z nim. Najładniejsze jest gdy budzi się do życia około 3 w nocy. Wygląda idealnie!

Chciałabym, żebyś wiedział że tak mi teraz jest. Byłbyś szczęśliwy razem ze mną.
Nie zamieniłabym mojego życia na inne. Jest piękne :)

Za cztery dni pewnie zmienię zdanie, w końcu sesja.

Strasznie za Tobą tęsknie. Nie wyobrażasz sobie jak bardzo!
KochamDSC03440 13313604_1335901069769826_1088889302_o 13292997_1335855126441087_955108973_n DSC03464 13327552_1336559176370682_7042788586230921835_n

1 komentarz:

  1. Bardzo ładne zdjecia. Najbardziej podoba mi się ten paw.
    Fajnie,że jesteś szczęśliwa. Czuć to.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń