niedziela, 21 października 2012

Ostatnie dwa tygodnie były istnym szaleństwem, lub dokładniej mówiąc- niesamowitą monotonią.
Spałam po kilka godzin, przesiadywałam w szkole przez pół dnia, umierałam ze znudzenia na prawie jazdy, a wieczory i popołudnia spędzałam w książkach lub notatkach. Nawet poprzedni weekend poza jednym miłym popołudniem z przyjaciółkami niewiele różnił się od 'szkolnych' dni.
Jest mi lepiej, zaakceptowałam nadmiar roboty, pogodziłam się z brakiem czasu. W żaden sposób nie mogę tego zmienić, staram się wykorzystywać wolne chwile bawiąc się z Mikołajem lub plotkując z mamą.
Teraz udało mi się złapać kilka głębszych wdechów, odespałam nieprzespane godziny i nadrobiłam zaległości. Obejrzałam film, poczytałam. Nie myślę o najbliższych tygodniach, bo oczywistym jest, że dadzą w kość.
Poprzeczkę muszę postawić trochę niżej, chemik i fizyk ze mnie nie będzie. Może wyrosnę na kogoś innego, równie interesującego?
Mógłbyś powiedzieć coś miłego albo pomilczeć jak dumny tata. Zawsze tak robiłeś, a mimo wszystko wiedziałam, co masz w głowie.
Kocham

3 komentarze:

  1. Nie martw się, jeszcze tylko dwa miesiące do świąt. To wcale nie jest tak dużo. Prawko już niedługo zdasz i będziesz parkować porschakiem pod szkołą :D Nie no, będzie dobrze, wiele osób ma teraz pod górkę, ale damy radę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W myśleniu głowizny najważniejszy sen...ale jesteś b. mądrą dziewczyną i ze wszystkim z pomocą Boga i Twojego Taty sobie poradzisz.Pozdrawiam i życzę Ci więcej czasu dla siebie.;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ;)
    dawno nie czytałam twojego bloga i myślałam ,że już przestałaś pisać, teraz patrze, ale jesteś bardzo mądrą osobą i widze,że dalej przemawiasz do Taty, powodzenia życze :)

    OdpowiedzUsuń