Walczę z listopadowym załamaniem.
3 lata. Szybko leci. To trochę złośliwe, albo czas staje w miejscu i wydaje mi się, że nigdy nic się nie zmieni, albo biegnie jak szalony i nie zwraca na nic uwagi.
Ale przecież jestem silna i dam sobie radę. Zjemy marcinkowskie frytki, pójdziemy na spacer i będziemy się śmiac.
Nie wyobrażasz sobie jak bardzo mi Ciebie brakuje. Jak bardzo chciałabym żebyś był ze mnie dumny i żebyś widział ile się dzieje w ciągu każdego roku od Twojej śmierci.
Żebyś był w święta, żebyś budował garaże z Mikołajem i żebyś przytulał mamę.
Żebyś po prostu był.
Kocham Cię bardzo!
jesteś wspaniałym Człowiekiem, Tata jest z Ciebie dumny na 100%, a we mnie obudziłaś wiele ciepłych uczuć,
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że dasz sobie radę:) Jesteś silna! Pozdrawiam! [po-prostu-wera]
OdpowiedzUsuńi znowu mam ciarki czytając Twoje słowa
OdpowiedzUsuńjuż tyle czasu prowadzisz tego bloga, a wygląda on tak samo okropnie jak na początku. może popracujesz trochę nad grafiką?"chyba jestem profesjonalistką" - w?
OdpowiedzUsuńjest ok nic nie zmieniaj
OdpowiedzUsuńCzesc Patrycja.Fragment Twojego wzruszającego bloga został dzis wykorzystany (odczytany) na lekcji języka polskiego w liceum i tak Cię poznałam. Podziwiam Twoją dojrzałość psychiczną i wcale nie neguję za wylewanie tutaj mysli. Ten wpis jest najbardziej wzruszający, popłakałam się. Kasia
OdpowiedzUsuń