środa, 6 czerwca 2012

Przeżyłam ostatni Dzień Dziecka w swoim życiu, strasznie smutna sprawa. Wszystko bardzo szybko się dzieje. W sumie są plusy tego tempa, wakacje za trzy tygodnie. Nie mogę się doczekac. Muszę to jakoś przetrwać, przewegetowac, przefotosyntezowac. Później będzie tylko i wyłącznie cudownie.
Mikołaj znowu wygląda jak mała beczka, ja nie wiem co z tymi babciami jest. Tylko jedzenie i jedzenie, a później wielka masakra. Dosłownie i w przenośni.
Uwielbiam drugą młodość mamy, jest rewelacyjna. Zarówno młodość, jak i mama :)
Dostałam koszulkę do kibicowania! Niekoniecznie Polsce, bo Espania jest na niej napisane. Ale, mam coś z piłkarza, widzisz? :)
Kocham!

3 komentarze:

  1. No co tyy. Jaki ostatni dzień dziecka ;);) Jestem przekonana, że jeszcze tego doświadczysz, nieważnie że jako pełnoletnia;)No właśnie. Te trzy tygodnie. Potem już będzie cudownie! Druga młodość...to musi być super sprawa. Chociaż Twoja mama chyba wciąż jest młoda:) Pozdrawiam! [po-prostu-wera.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak naprawdę zawsze jesteśmy dziećmi swoich rodziców.Nawet po 18- tce...tyle że wtedy już dorosłymi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie, popieram moich przedmówców.Ma trójkę dorosłych dzieci najmłodsze 22 lata i czekolada na 1 czerwca zawsze się dla nich znajdzie.Pozdrawiam.Aha, zapomniałem dodać - dzieci jeszcze są, że tak powiem wolne i może dlatego łatwiej jest je przez rodziców traktować jako małe pociechy.;))))))))))))))))).

    OdpowiedzUsuń