Byłam dzisiaj u lekarza na Raciborskiej. Pamiętasz, miałeś tam chemioterapię. Wraca do mnie to wszystko, ale radzę sobie. Czasami mam wrażenie, że 'złe mi się śni'. Ale tak nie jest.
Pamiętam tamtego wychudzonego tatę, który pomimo zakazów odprowadził mnie na autobus, kupił czekoladę i przytulił bardzo mocno. Zastanawiam się, czy wtedy, w listopadzie myślałeś nad śmiercią, czy przeczuwa się coś takiego?
Znów wyjeżdzam, na weekend. Warszawa.
Kocham:)
NN http://trudyzycia.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńzauważyłam, że ostatnio mniej osób odwiedza Twój blog... z jednej strony jest to normalne... ludzie są blisko tylko w tedy kiedy widać z zewnątrz jak tego potrzebujesz... ale myslę, że cały czas od środka brakuje Ci jajecznicy, brzdęku kluczy.... dlatego trzymaj się, bo są ludzie na świecie, którzy w dalszym ciągu Cię podziwiają... ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, za to, że potrafiłaś podnieść się po takiej strasznej tragedii. Nie wiem czy ja bym tak potrafiła. Udanych "wakacji":)
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci tak wspaniałego Taty, też mam dwie córki, są wspaniałe, myślę, że też kochają mnie tak, ja Ty swojego Tatę, on jest wielki. Niech cię Bóg błogosławi, jesteś chrześcijanką jak widzę i na pewno bedziesz ze swoim Tatą w Zyciu Wiecznym, serdeczności. Brian
OdpowiedzUsuńPonic niektorzy przeczuaja smierc ale czy to prawda to nie wiem[zakochana-kobietka]
OdpowiedzUsuń