I jednak chyba nie zostanę lekarzem. Zostane kimś innym, zostane dyrektorem szpitala. Taaa, napewno.
No a za tydzień jedziemy. Nie wiem czego się spodziewac, jak ja to będę ogarniała, jak zareaguje. Nie mam zielonego pojęcia i strasznie się boję. Będzie to trudne....
Kocham.
Gdzie jedziecie? Gdziekolwiek, życzę powodzenia ;* :)[sztuka-przetrwania]
OdpowiedzUsuńnie martw sie na pewno dasz rade to w koncu tylko 1 dzien ;p pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzytałam i czytam Twój blog regularnie. Jednak do niedawna nie rozumiałam Twoich uczuć. Teraz rozumiem, sama ich doświadczam. Wiem co to znaczy... Nie wiem jak sie podniosłaś...
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci powodzenia na ''spotkaniu'' z tatą. :)
OdpowiedzUsuńpozdrów tatę od wszystkich czytelników ; )
OdpowiedzUsuńZapytam się jeszcze raz, jeżeli mogę...Dlaczego Mikołaj nie mieszka z Wami? Myślisz, że Twój tato oddałby komuś syna??? :-(
OdpowiedzUsuńale,one go nie oddały.co za pomysł? i co za durne pytanie
OdpowiedzUsuńAle jesteście głupi ludzie,zastanówcie się kto ma się zajmować Mikusiem kiedy Patrycja chodzi do szkoły,a jej mama do pracy? Dlatego teraz pewnie jest w Marcinkowie,o to chodzi Patrycja? ;)
OdpowiedzUsuńdziewczyno! jak ja Ci zazdroszcze ze mialas ( i on zawsze taki bedzie, w Twoich wspomnieniach! bo masz ich pelno i sa zapewne w wieszkosci mile) takiego tate! bo mojego nie mozna nazwac OJCEM... no ale coz.
OdpowiedzUsuń