wtorek, 23 grudnia 2008

Brak tytułu

Zwariuje tu jak nie zrobisz czegokolwiek, żeby mama przestała się zadręczać.Już nie chce ryczeć i gadać ciągle tego samego bo od tego gadania na dzień dobry mam zryty humor.Nie potrafię z Nią o tym rozmawiać.Nie chce myśleć w kontekście 'CO BY BYŁO GDYBY' bo to niczego nie zmienia .Chce jej pomóc ale nie mogę. Nie pozwala sobie pomóc. Może powinnam spróbowac, ale jak? Wziąłbyś jakoś na mamę wpłynąl.Nie jestem nikim innym tylko dalej głupkowata Patrycją która nie radzi sobie z wieloma sprawami a przede wszystkim z TĄ. Zrób coś bo zwariuje.Kocham Cię...

7 komentarzy:

  1. ehhh Patrycja twoj styl pisania tego blogu jest cudny wywoluje wiele emocji przyczynia sie do wielu refleksji i mysli ktore rodza sie z kazda nowa przeczytana linijka twojego smutku i tesknoty...twoja milosc do taty jest ogromna niezatracaj jej nigdy przenigdy bo tata spewnoscia obserwoje twoje poczynania i jest mu milo gdy widzi swoja cureczke tak postepujaca.3-maj sie Patrycjo powodzenia i pozdrowienia sle dla ciebie odemnie P.s kontynuuj i niezaprzestawaj tworzyc swego blogu i zapisuj swe mysli bo masz talent do tego typu pisania ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrycjo, tak sobie czytam twojego bloga i zainteresowała mnie jedna rzecz. Dużo piszesz o tym, że dopiero po utracie taty zrozumialaś, jak ważny był dla ciebie i że doceniamy ludzi dopiero po tym, jak znikają z naszego życia. I teraz najważniejsze, czy myślałaś w tych kategoriach o mamie? Mam wrażenie , że po śmierci taty zaczęłaś go gloryfikować a mamie przypisujesz te niepozytywne cechy. Niewiem, może jest inaczej, mam tu tylko mały wycinek twego życia. Ale może warto byłoby pomyśleć, co by było gdyby i jej zabrakło, jak ważna jest ona dla cienie i w jaki sposob możecie sobie pomoc w tych trudnych chwilach. Bo gwarantuje ci, że ona ma podwójny p[roblem, straciła męża i została z tobą sama, musi zapewnić wam obu godną przyszłość. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam, jak było z moja mamą. Gdy tylko kolejny raz zaczynała płakać i zwieszala głowę jak zbity pies zaczynała mówić o tacie, jego śmierci itd. reagowałam złością. Na początku owszem cierpaiałam razem z nia ale po pewnym czasie po prostu ostro mówiłam zeby przestała. Że nie może ciągle w ten sam sposób to wałkować! Byłam zła, nie mogłam tego znieść!!! Z perspektywy lat myslę...ale byłam okropna...ale nieczuła z drugiej myslę- trzeba było ostro żeby ją "wydobyć na powierzchnię"!!!! w gruncie rzeczy tak czy siak nie miałam na to wpływu ile Ona będzie wracać do świata! Wiesz, 16 listopada minęło 9 lat i nadal jak zaczyna mówić o tacie ma łzy w oczach? Nie prawda że czas leczy rany, czas je jedynie zalecza....

    OdpowiedzUsuń
  4. Pati w jednej z piosenek był taki tekst:"co by było gdyby to wieczna myśl człowieka,pieniądza pożąda a z pracą ciągle zwleka"Współczuję Ci

    OdpowiedzUsuń
  5. gdy miałam 24 lata - zmarła moja przecudowna,mądra i nad wyraz inteligentna córka. Wiem, wiem, każda matka swoje dzieci chwali i dla każdej są najcudowniejsze.Dziś Angelika miałaby 13lat. Prosty miał być zabieg-przedłużenie ścięgna Achillesa. Nawet do niego nie doszło, po podaniu narkozy zmarła.To tak w skrócie.Piszę to, bo po przeczytaniu tego odcinka Twojego Bloga - wskoczyła mi do głowy myśl- dlaczego najbliźsi w moim otoczeniu gdzieś się pochowali. Byli przez jakiś miesiąc, a potem każdy miał jakieś swoje sprawy.Może , podobnie jak Ty- bali się podejść?? Nie wiedzieli czy ich nie zaatakuje, bo jednak tęsknota za córką narastała. Teraz, gdy jestem już mądrzejsza o to doświadczenie traumatyczne wiem - ŻE WYSTARCZY BYĆ OBOK. Bez słów - ale BYĆ... Pozdrawiam Cię serdecznie.. czytam dalej,,,

    OdpowiedzUsuń
  6. Droga Patrycjo :) Dowiedziałam się o Twoim blogu oglądając ostatnią minutę programu p.Doroty. Zdziwiłam się ,że dajesz rade biec przez życie jak normalna jednakże doroślejsza nastolatka. Wiem , że piszę nie na temat jednakże podziwiam Cię i w moim sercu pojawia się niezwykła miłość wobec Ciebie. Rozumiem twój smutek, z powodu roztargnienia Twojej mamy. Moi rodzice często się kłócą i mam ma dość ale ja i mój brat jakby wspieramy ją na duchu i dlatego czuje, że ma po co żyć. Czas goi rany oczywiście strata ukochanej osoby nie minie od tak ale Ty oraz Twoje rodzeństwo wspieracie swą mamę i czyńcie tak dalej... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja Droga byliśmy w podobnej sytuacji. Tata mojego narzeczonego zmarł nagle w piątek 13... Nasze drogi się rozeszły, ciężko było. Rzuciłam wszystko dla niego... Jaki morał już mija czwarty rok kiedy taty nie ma fizycznie z nami a my bierzemy ślub już nie długo. A obecność taty czujemy często i często nam pomaga to prawda. Życzę Ci wytrwałości zobaczysz że życie przyniesie Ci jeszcze wiele dobrego jak nam. Pozdrawiamy Cię gorąco a Twój blog jest świetny i jesteś bardzo bardzo dojrzała jak na swój wiek!!!! BRAWO

    OdpowiedzUsuń